Tymczasem Catherine parzyła świeżą kawę. Uśmiechała się sama do siebie, aż jeden z współpracowników spojrzał na nią z zaciekawieniem. Chwyciła szmatkę, która leżała obok urządzenia i jednym ruchem wytarła blat.
- Coś z tobą nie tak - stwierdziła Celine. To było w jej stylu, zaskoczyć kogoś już na początku. Cat aż podskoczyła, gdyż nie spodziewała się, że ktoś właśnie się odezwie. Spojrzała na przyjaciółkę, a ta tylko skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na brunetkę pytającym wzrokiem. Cat zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Wszystko okej. - rzekła.
- Powiadasz?
- No wiesz, byłam w Lillehammer, moja siostra zmarła.
- I z tego powodu wysprzątałaś nasze mieszkanie i szczerzysz się do siebie? - Celine usiadła na blacie, na co jeden ze znajomych Cat z pracy przewrócił oczami. Był przyzwyczajony do zachowania blondynki, ale czasem go to irytowało. Brunetka sobie przypomniała o tym, że chce spędzić część wakacji w swoim domu. Stwierdziła, że to może być dobra wymówka.
- Jadę do Lille na wakacje. - wypaliła.
- I tak bardzo cię to jara?
- Tak. W końcu sobie odpocznę od Oslo i od pracy. - rzekła. W sumie to powiedziała prawdę.
- No dobra. Powiedzmy, że ci wierzę. - powiedziała Celine, zeskoczyła z blatu i wyszła z kawiarni, na co niektórzy z obecnych w lokalu mężczyzn posmutniało. No tak, przecież blondynka to pewnego rodzaju bogini. Cat zastanawiała się jakim cudem się zaprzyjaźniły, skoro były totalnymi przeciwieństwami. Ona zazwyczaj wstydziła się jakiegokolwiek faceta, a Celine się nimi bawiła, gdyż praktycznie każdy padał do jej stóp. Co ciekawe, Catherine nigdy nie była zazdrosna o stosunek Celine do facetów. Brunetka we wszystkim widziała jakiś ukryty sens, wierzyła w przeznaczenie. Według niej, nic nie dzieje się bez powodu. Spojrzała na zegar, który wisiał na przeciwległej ścianie. Była już osiemnasta, więc weszła na zaplecze, by zostawić brązowy fartuszek i ubrać się w normalne ubrania. Powiesiła fartuszek na haczyku, a z półki wzięła swoją torebkę. Pożegnała się z koleżanką oraz kolegą z pracy i wyszła z lokalu. Ubrała na siebie czarną bluzę, którą miała schowaną w torebce. Rano nie była zbyt przytomna po całonocnym sprzątaniu mieszkania, więc dopiero teraz zauważyła, że to jest część garderoby należąca do Andersa. Dyskretnie ją powąchała i mogła stwierdzić, że blondyn używa dobrych perfum. Od ich ostatniego spotkania minęło pięć dni, a zapach nadal był wyczuwalny. Niestety, jej wakacje rozpoczną się dopiero za półtora tygodnia. Skręciła w jedną z bocznych dróg, by wejść do sklepu spożywczego. Wiedziała, że Celine i zrobienie zakupów się wyklucza, a lodówka prawie świeciła pustkami. Do koszyka wrzuciła jakieś warzywa i owoce, kilka jogurtów naturalnych, dwie butelki wody niegazowanej i największe uzależnienie - słoik masła orzechowego. Miała nadzieję, że tym razem blondynka nie zje całego masła na raz. Powędrowała do wolnej kasy i wyładowała produkty na taśmę. Zapłaciła za zakupy, które spakowała do reklamówki i skierowała się w stronę bloku, w którym mieszka. Myślała, że zgubi płuca w okolicach czwartego piętra, ale udało jej się wdrapać na szóste. Zazwyczaj jeździła windą, ale przedwczoraj nastąpiła awaria, która nadal nie została naprawiona. Wyjęła klucze z torebki i otwarła drzwi. Zaświeciła światło w przedpokoju, zdjęła trampki.
- Celine, jesteś? - krzyknęła.
- Jesteśmy w salonie! - usłyszała brunetka. Już wiedziała, że coś jest nie tak. Zazwyczaj nikt ich nie odwiedzał, łatwiej było się spotkać ze znajomymi na mieście. Weszła do kuchni, by zostawić zakupy. Przypomniała sobie, że przecież Natalie, jej koleżanka ze studiów, chciała pożyczyć notatki z psychologii klinicznej, by przygotować się do poprawki. Szybko włożyła warzywa i jogurty do lodówki, a resztę zakupów zostawiła na blacie. Wyszła do salonu i musiała zbierać szczękę z podłogi. Na kanapie siedział uśmiechnięty Anders. Dobrze, że posprzątałam - stwierdziła w myślach.
- Cześć. - powiedział blondyn.
- Cześć. - odpowiedziała Cat i mimowolnie się uśmiechnęła. Celine wstała gwałtownie z fotela, na którym siedziała i ruszyła w stronę swojego pokoju.
- Ja nie będę przeszkadzać - wyszczerzyła się i natychmiast zniknęła za drzwiami. Wypuściła głośno powietrze i usiadła na fotelu, na którym chwilę wcześniej siedziała jej przyjaciółka. Obrzuciła Fannemela pytającym spojrzeniem, co on do jasnej cholery robi w Oslo?
- Pewnie się zastanawiasz skąd się tutaj wziąłem. Byłem w okolicy, a wiedziałem gdzie mieszkasz, więc stwierdziłem, że cię odwiedzę - skłamał. Przecież nie powie prawdy, która brzmi idiotycznie. Głupio mu było żebrać o numer od jej mamy bo byłoby to podejrzane. Chciał porozmawiać z Catherine, bo czegoś mu brakowało. Sam jeszcze nie wiedział czego, dlatego tu teraz jest.
- Mogłeś przyjść do kawiarni, teraz nie będę miała życia, bo do mnie przychodzą tylko koleżanki, a nie faceci - zaśmiała się.
- Twoja współlokatorka się zdziwiła, fakt. Gdy dotarłem do Oslo to sobie przypomniałem, że przecież tutaj mieszkasz, a akurat chciałem pogadać z kimś normalnym. - rzekł. Brunetka wstała z fotela.
- Chodźmy do kuchni, zrobię coś, pewnie jesteś głodny - stwierdziła. Weszli do kuchni, Cat nalała wody do czajnika, by zrobić herbatę, a Anders ją obserwował. Cały czas uśmiechał się pod nosem, co nie zostało dostrzeżone przez brunetkę. Fascynowała go w jakiś ukryty sposób, coś przyciągało go do Catherine. Co z tego, że znał ją dopiero niecały tydzień? Wyjęła z szafki dwa kubki.
- Jaką herbatę chcesz? - Zapytała - Zieloną, czarną, białą czy jakieś zioła?
- Białą, nie musisz brać cukru.
- Okej. - rzekła i włożyła do każdego z kubków jedną torebkę białej herbaty. Zajrzała do szafki, jednak nie miała żadnego pieczywa. Trzeba było zrobić większe zakupy - pomyślała. - To straszne, ale nie mam nic konkretnego do jedzenia. - stwierdziła, przeglądając lodówkę. Zauważyła jak Fannemel wyciąga z szuflady dwie łyżeczki i bierze do ręki słoik z masłem orzechowym.
- To jest dobre. Najwyżej gdzieś wyskoczymy. - rzekł. Brunetka zalała herbatę wodą i zabrała kubki ze sobą. Skierowali się do salonu. Dziewczyna postawiła naczynia na stoliku i usiadła na kanapie. Po chwili to samo uczynił Anders. Włączyła telewizor na kanale muzycznym, gdyż kochała muzykę i nie wyobrażała sobie bez niej życia. Blondyn otwarł słoik z masłem i zabrał się do jedzenia.
- Czy ty przypadkiem nie powinieneś trzymać diety? - zapytała Cat, nabierając masła na łyżeczkę.
- Powinienem, ale jak raz sobie pozwolę to nic się nie stanie. - uśmiechnął się. Catherine oblała się rumieńcem, sama do końca nie wiedząc dlaczego. Odgarnęła swoje długie, brązowe włosy z twarzy.
- Nie chcę być wredna, ale nie rozumiem jak mogłeś się spotykać z Anną.
- Przez moją kuzynkę. Sam też tego nie rozumiem, ale było okej. Co prawda zdradzała mnie, o czym wiedziałem. Właśnie o to poszło ostatnio, dlatego nie ruszyła mnie jej śmierć. Wiem, brzmi strasznie. Teraz będzie gorzej. Twoja siostra puściła się chyba z połową Lillehammer. - powiedział. Cat nie przejęła się tym zbytnio, gdyż wiedziała o części podbojów jej siostry. Nawet jeżeli chciałaby jej pomóc, to i tak nic by z tym nie zrobiła.
- Wiem, znajoma mi o tym powiedziała.
- Co prawda ostatnio mi brakowało rozmów z nią. Czasami była całkiem w porządku, niestety nie trwało to długo. Zawsze się kłóciliśmy, za każdym razem to była moja wina. Nawet nie masz pojęcia ile razy ją przepraszałem.
- Może zmienimy temat? - zaproponowała brunetka. Zauważyła, że Fannemelowi ciężko jest rozmawiać o Annie. Doskonale go rozumiała.
- Może wyjdziemy na miasto? Przy okazji kupimy coś normalnego do jedzenia - uśmiechnął się. Catherine poczuła ruch w swoim żołądku. Było to dosyć specyficzne, ale spodobało jej się.
- No jasne. Tylko tym razem coś dietetycznego.
- Nie ma takiej potrzeby - stwierdził. Chwycił jej dłoń, wstał z kanapy i pociągnął dziewczynę za sobą. Cat myślała, że cała się pali. Co prawda przyjemnie było poczuć czyjąś ciepłą dłoń, z racji tego, że jej były lodowate. Ubrała czarne trampki,wzięła torebkę, którą zostawiła na szafce w przedpokoju i wyszli z mieszkania. Zapomniała, że znowu muszą zejść po schodach. Po chwili stwierdziła, że trochę ruchu się jej przyda, gdyż nie ma idealnej figury. Co prawda nie przeszkadzało jej to ani trochę, dobrze czuła się w swoim ciele. Na trzecim piętrze zaczęła czuć mięśnie nóg. Trzeba było zawsze chodzić po schodach - pomyślała. W końcu zobaczyła upragnione drzwi wyjściowe, które zostały otwarte przez Andersa. Odetchnęła świeżym powietrzem. Było chłodno, pomimo tego, że jest koniec czerwca, dlatego brunetka zasunęła zamek bluzy do samej góry.
- Widzę, że przywiązałaś się do mojej bluzy - stwierdził Fannemel. Cat po raz kolejny oblała się rumieńcem. Blondynowi podobało się w niej to, że nie jest zbyt pewna siebie. Twierdził, że jest to urocze na swój sposób. Brunetka była jedną z niewielu dziewczyn, które były miłe i nie udawały nikogo innego. Była taka... prawdziwa. Widział, że Catherine wie czego chce od życia i do tego dąży w ustalonym tempie. Ma wyznaczone wartości w swoim życiu, jest totalnym przeciwieństwem jego byłej dziewczyny. Różni się od niej nie tylko fizycznie, ale ma również całkowicie inny charakter. Gdy powiedział Annie, że chyba lubi jego T-shirt to automatycznie zaczęła z nim flirtować. W sumie nie tylko z nim, tylko z każdym, miała taki styl bycia, co strasznie go irytowało. Annie przeszkadzało wszystko, co robił Anders. Dlatego kłótnie były na porządku dziennym, a w zasadzie sprzeczali się kilka razy tego samego dnia. Męczył go ten związek, ale ze względu na to, że Anna była przyjaciółką jego kuzynki to nie mógł z nią zerwać. Nie zauważył nawet, że znaleźli się w sklepie. W tym samym momencie sięgnęli po koszyk i jego dłoń wylądowała na dłoni Cat. Tym razem nie uciekła ani nie zasłoniła się za swoimi włosami. Spojrzała na Andersa i uśmiechnęła się, a następnie ruszyła między półki. Dziewczyna pakowała do koszyka różne produkty, a Fannemel cierpliwie za nią chodził.
- Możemy iść do kasy - stwierdziła, wkładając do koszyka paczkę makaronu spaghetti. Podeszli do kasy, przy której była najmniejsza kolejka. Blondyn wyjął wszystkie produkty na taśmę, a Cat w tym czasie bawiła się zapięciem od bluzy. Chciałaby wiedzieć, dlaczego tak reaguje. Przecież to tylko Anders, były chłopak jej siostry. Zna go zdecydowanie za krótko, by cokolwiek stwierdzić, a poza tym nikt nigdy jej się nie podobał jakoś szczególnie. Kolejka się zmniejszyła. Anders pakował wszystko do reklamówki, a dziewczyna chciała zapłacić.
- Ja zapłacę - rzekł.
- Niby dlaczego?
- Bo mogę.
- Anders, błagam.
- Nie dyskutuj ze mną, mała - uciął.
- Jesteś u mnie gościem, kochaniutki. - stwierdziła. Niestety, Fannemel zdążył już zapłacić i zabrać zakupy ze sobą. Cat go dogoniła. - Jesteś nieznośny.
- Nawzajem.
- No dobra, następnym razem ja zapłacę.
- To będzie następny raz? - uśmiechnął się szeroko. Brunetka przeklęła w myślach.
- Może. - rzekła. - Mogłeś mi dać jedną siatkę, dałabym radę.
- To nie jest ciężkie, Cat. Nie takie rzeczy dźwigam.
- No fakt.
- Robimy spaghetti na kolację.
- Robimy, powiadasz? - uniosła jedną brew.
- Jeżeli jeszcze nie chcesz się mnie pozbyć, to tak, robimy. Twoja siostra nienawidziła gdy wchodziłem do kuchni, bo gotowałem lepiej od niej.
- No dobra, zobaczymy co potrafisz.
- Zakochasz się w mojej kuchni, obiecuję ci to - rzekł. Cat cały czas się uśmiechała i zastanawiała się, jakim cudem to przez ich głupią rozmowę.
Gdyby ktoś rano powiedział Catherine, że wieczorem będzie siedzieć w kuchni z Andersem Fannemelem i czekać na przygotowane przez niego spaghetti, to by się zaczęła śmiać.
A właśnie to robiła.
Celine wybyła z mieszkania i poszła do pracy, jak co wieczór. Może praca w barze na nocną zmianę nie byłaby fajna dla Cat, ale blondynka uwielbiała tam pracować. Dzięki temu miała kontakty niemal wszędzie. Brunetka sama się sobie dziwiła, gdyż siedziała na blacie obok pieca i rozmawiała w najlepsze z Fannemelem, a raczej śmiała się z jego opowieści na temat norweskich skoczków.
- No i ja sobie wchodzę do pokoju, a tam Hilde śpiewa "I will always love you" do prostownicy. Całe szczęście tak się wczuł, że nie zauważył jak się śmieję. Całe szczęście, że teraz już nie mieszkam z nim w pokoju, jak wyjeżdżamy na zawody.
- Przynajmniej macie się z kogo pośmiać, ja się użeram z moją kochaną wredotką Celine.
- Ale wysypiasz się w nocy, bo jej nie ma. A ja w hotelach nie mam warunków, bo Stjernen lunatykuje i puka w każde drzwi i śmieje się przez pół nocy. Chyba będziemy załatwiać dla niego klatkę, czy coś. - stwierdził i zamieszał sos, który grzał się w garnku. Wyłączył palnik na którym stał garnek z makaronem.
- Mogę odcedzić - powiedziała Cat i ubrała rękawice kuchenne.
- Okej - rzekł Anders. Brunetka wzięła naczynie i wlała zawartość na sitko. Następnie postawiła sitko na garnku, a później wyjęła dwa talerze. Uchyliła okno, gdyż w pomieszczeniu zrobiło się ciepło. Blondyn w tym czasie zdążył nałożyć posiłek i postawić na stole. Odsunął dziewczynie krzesło, a ona zastanawiała się jakim cudem ktoś tak dobrze wychowany był w jakimś tam związku z jej siostrą. O zmarłych powinno się nie mówić źle, ale Anna była wyjątkiem.
- Smacznego, kochaniutki.
- Nawzajem, mała. - Anders uśmiechnął się szeroko do Cat. Podobało mu się to, w jaki sposób mówi słowo kochaniutki. Dziewczyna zabrała się do jedzenia, a Fannemel ukradkiem ją obserwował. Fakt, była ładna, ale było też coś jeszcze. Nie malowała się jakoś bardzo, zauważył tylko tusz do rzęs. Nie przejmowała się wyglądem jak już zdążył zauważyć, miała kobiecą figurę i chyba nie miała manii na punkcie ekologicznego jedzenia jak jej siostra. Była totalnie normalna, co niesamowicie go pociągało. Nadal nie wiedział jak to się stało, że z praktycznie obcej osoby, Catherine zaczynała piąć się w górę listy osób, na których zależało blondynowi.
Cat czuła, że tej nocy nie będzie w stanie zasnąć. Czuła wewnętrzną radość przez tego chłopaka, co według niej nie było do końca normalne. Jednak nie mogła nic na to poradzić.
________________
Witam, witam :) Na początku chcę podziękować za wszystkie komentarze, nie spodziewałam się aż tylu pozytywnych! Oczywiście od razu z góry dziękuję za te, które znajdą się pod tym rozdziałem :) Staram się jak mogę, to opowiadanie to moje oczko w głowie. Rozdział miał być dłuższy, ale postanowiłam skończyć w tym momencie, a gdybym tak nie zrobiła to przez (chyba) dwa rozdziały Anders by się w ogóle nie pojawił. Poza tym w przyszłym rozdziale planuję coś ciekawego i mogłabym się w końcu zamknąć bo wszystko zepsuję. Jak myślicie co się wydarzy? :D
PS. Cass, małpo, kocham Cię <3
I ciebie panno W. też. Tak, do Ciebie mówię, jaraj się.
To opowiadanie jest takie...inne. Poważne,a zarazem zabawne,przez te wstawki o spiewajacym Hilde na przyklad. Anders jest taki kochany,kulturalny <3 ideal po prostu. Czekam na kolejny. czy ja też dorosłam do normalnych komentarzy?! panna W.
OdpowiedzUsuńGdyby nie "panna W." to bym się nie skapła, że to Ty. towarzystwo 30letniej umysłowo mnie tak na Ciebie działa.
UsuńRewelacyjny rozdział. ;)) Naprawdę strasznie mi się podoba. :) Na dodatek scena ze śpiewającym Tomem Hilde- murowany uśmiech na twarzy. :) Czekam na następny rozdział. :) Pozdrawiam. ;*
OdpowiedzUsuńCat jest cudna <3 śpiewający Hilde = mistrzostwo ^^ czekam na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńJest Hildziak ! Taak! Ubaw murowany:D
OdpowiedzUsuńCo do Anders'a rozpływam się w jego idealnej postawie!
Chodzące cudo:D!
Czekam z niecierpliwością na kolejny!
http://diament-love-austria.blogspot.com/
Ann.
trafiłam na Twoje opowiadanie przypadkiem i mogę śmiało stwierdzić że był to cudowny przypadek ! piszesz genialnie ! treść , bohaterowie, ich historia i całokształt - eh oh i ah :)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział ? już nie mogę się doczekać ! :)
naprawdę lubię to opowiadanie, uwielbiam Fannemela i uwielbiam go w Twoim wydaniu.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie wrażenie, że Catherina jest taka zwykła i to fajne, że taki niezwykły Anders nią się zainteresował. Dzięki takim opowiadaniom ma się motywację do życia, a nóż wydarzy się coś podobnego haha :)
odbija mi już, za dużo niemieckiego :D
Buziaki:*
Jestem pierwszy rozdział w tyle, ale drugiego już nie mogę pozwolić sobie nie skomentować.
OdpowiedzUsuńLubię to. Lubię to, bo to jest takie zwyczajne, spokojne i przyjemne. Nie potrzeba fajerwerków, nie wiadomo jak zawiłej kreacji bohaterów, aby stworzyć coś miłego dla oka. Podoba mi się, że Cat i Andersa od początku do siebie ciągnie i wszystko idzie w dobrym kierunku. No i same ich kreacje też są bardzo przyjazne, aż chce się o nich czytać. :)
Czekam na ciąg dalszy i jestem mega ciekawa ich losów!
Wybacz, ze tak krótko, ale ostatnio w ogóle nie mam głowy do pisania konstruktywnych komentarzy.
Pozdrawiam i ściskam!
Jejku, Cat i Anders są tacy uroczy. To zwracanie się do siebie "kochaniutki" i "mała" tylko dodają im uroku. Ach, to wspólne gotowanie, tylko jej pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńHej. W końcu znalazłam chwilkę czasu i jestem. (to nic, że jest już po północy.. xd) Muszę przyznać, że gdy zobaczyłam Fannemela nie byłam zachwycona, ale po przeczytaniu doszłam do wniosku, że jest dobrze. Anders i Cat są tacy uroczy razem.Coś tam zaczyna iskrzyć między nimi. I współczuję Andersowi, że tyle czasu musiał być związany z Anną, która jak się okazuje święta nie była.. Swoją drogą, to Fannemel musiał się bardzo stęsknić, skoro się wybrał do Oslo, by ją odwiedzić ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Znalazłam chwilkę, aby nadrobić opowiadanie i choć bardzo nie lubię tego robić - zazwyczaj po prostu nie czytam, ale w Twoim przypadku podoba mi się wiele rzeczy, więc chciałabym czytać - muszę troszeczkę ponarzekać i pokrytykować. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego bardzo negatywnie. To w sumie są tylko moje subiektywne odczucia i zapewne jestem w nich odosobniona, bo po komentarzach wiedzę, że nikt nie zwrócił na to uwagi.
OdpowiedzUsuńZacznę może jednak od tego co mnie urzekło, a urzekła mnie sama fabuła. Oryginalny pomysł, który w dodatku wziął mnie z zaskoczenia, bo po prologu sądziłam, że cofniemy się w czasie i poznamy historię związku Andersa oraz śmiertelnie chorej Anny (znam kilka wyśmienitych opowiadań na ten temat, więc konkurencję byś miała sporą). Spojrzałam jednak na bohaterów, przeczytałam pierwszy rozdział i niespodzianka. Jak najbardziej na plus. Z takim tematem się nie spotkałam. W ogóle sam Fanni jak najbardziej do mnie trafił. Lubię gościa, choć nie do końca jestem w stanie go sobie wyobrazić w tej roli, bo dla mnie on zawsze będzie małym chłopcem a nie dorosłym facetem, który jeszcze zgrywa się na wiktoriańskiego gentelmana, ale to takie ciekawe doświadczenie i kto wie, może w końcu zacznę go tak postrzegać w rzeczywistości. Polubiłam też Cat i tę jej zwyczajność.
Przejdę teraz jednak do marudzenia i przyznam jednak, że nie podoba mi się stosunek obydwojga do Anny. Szczególnie Cat i czasem wręcz omijałam jej wstawki na temat siostry, żeby się nie złościć. Może Anna nie była cudowną siostrą, może miała tysiące różnych wad i nie utrzymywały kontaktów od dłuższego czasu, ale były siostrami i choćby przez wzgląd na dawne czasy, na to jak były młodsze i się kochały, choćby przez wzgląd na rodziców, którzy musieli przeżyć śmierć córki powinna uszanować zmarłą, a nie traktować jak o śmiecia, który dobrze, że odszedł.
Brakuje mi w tym wszystkim właśnie tej cząstki Anny, tego faktu, że to siostra Cat i dziewczyna Fanniego - nawet jeśli im się nie układało - bo tak naprawdę czytając ich dalsze losy myślę sobie, że równie dobrze mogliby się spotkać przypadkiem na ulicy czy w inny, równie banalny sposób. Owszem, to ich takie powolne zbliżanie się do siebie, to co dzieje się z Cat za sprawą Andersa i jacy są razem słodcy jest bardzo fajne i niezmiernie mi się podoba, ale wyszłaś z tak ciężkiego i świetnego pomysłu, że teraz mi go zdecydowanie brak, a wręcz momentami przeszkadza, bo Anna stała się przeszkodą i czymś, o czym warto byłoby zapomnieć, a nie cząstką, która ich połączyła, która żyje w nich obojgu i powinna budzić choć minimalne wyrzuty sumienia.
Opowiadanie jest naprawdę bardzo fajne i polubiłam tę dwójkę, polubiłam ich relacje. Uśmiałam się, jak Fanni opowiadał o Tomie oraz urzekło mnie to ich słodzenie sobie. To 'kochaniutki' w szczególności, bo Anders jest właśnie taki kochaniutki. Urzekło mnie, to jak opisujesz zmianę Cat pod wpływem chłopaka i to jak ona sama jest tym zaskoczona. Wszystko jest świetne, naprawdę, ale wyszłaś z genialnego pomysłu, nie zakopuj go więc gdzieś pod stertą obelg na Annę. Przecież sam Fanni przyznał, że czasem było miedzy nimi dobrze, a Cat też musi mieć jakieś miłe wspomnienia o siostrze. Była dla nich kimś bliskim, kimś za kim można tęsknić a nie cieszyć się z jego odejścia.
Mimo mojego marudzenia, zdecydowanie czekam na więcej, bo wizę w tej historii ogromny potencjał i nawet jeśli zignorujesz moje słowa, to i tak zamierzam czytać, najwyżej dalej się pozłoszczę na nieczułość tej dwójki.
Trzymaj się cieplutko i przepraszam jeśli Cię uraziłam :*
Dziękuję Ci za ten niezwykle obszerny komentarz :* Miło mi, że ponarzekałaś, bo już widzę jak ktoś może to odebrać. Tak, może Anna nie była idealną siostrą ani dziewczyną i teraz trochę po niej jadą, ale wszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach :) Pisałam w prologu, że Cat chce dowiedzieć się więcej o swojej siostrze i dowie się wszystkiego, ale w swoim czasie :)
UsuńPozdrawiam :*
Dotarłam :)
OdpowiedzUsuńWiesz, muszę Ci powiedzieć, że zgadzam się po części z Aią. To jednak była siostra Cat i dziewczyna Fannemela. Ale podejrzewam, że musiała im naprawdę zajść za skórę, bo patrząc na to, jaki jest Anders, to chyba bez powodu tak po niej by nie jechał. On jest kochany, sympatyczny, uroczy i dobrze wychowany. I tym bardziej dziwię się, że z nią nie zerwał. Bo mógł. Jego tłumaczenia nie są chyba tak przekonujące.
Lubię Cat. Jest troszkę podobna do mnie. I lubię jak się rumieni. To jest urocze.
A w ogóle to widać, że między nimi się coś rodzi. I Cat i Anders nie potrafią tego do końca wytłumaczyć, ale wiedzą, że ich do siebie ciągnie :)
pozdrawiam :D
Melduję się i ja! :)
OdpowiedzUsuńWiesz, dzięki tobie polubiłam Andersa, za co ci niezmiernie dziekuje :)
To widać, że to opowiadanie jest twoim 'oczkiem w glowie'. Sposób pisania i w ogóle wszystko - świetne < 3
Według mnie, ten dawny, toksyczny związek ze zmarłą siostrą Cat nie powinien być jakąś specjalną przeszkodą dla tej dwójki, choć zawsze wątpliwość jakaś zostanie.
Obserwuje, komentuje i czekam na wiecej! :*
kiedy kolejny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuń