piątek, 1 sierpnia 2014

Rodział 4.

           Catherine siedziała w pociągu z Oslo do Lillehammer. Za około pół godziny powinna być na miejscu, co ją ucieszyło. Lubiła wracać do swojego rodzinnego miasta, bo dobrze jej się kojarzyło. Nie narzekała na swoje życie, które wiodła w stolicy, ale w Lillehammer czuła się jakby nadal była dzieckiem, co jej się podobało. Podskoczyła na siedzeniu, gdy poczuła wibracje swojego telefonu. Wyjęła go z kieszeni i odblokowała ekran. Otworzyła wiadomość, która była od Celine:

TY KROWO GDZIE JEST TO MASŁO ORZECHOWE?!

Brunetka uśmiechnęła się pod nosem. Ostatni słoik masła był schowany w jej torbie. Dobrze wiedziała, że blondynka rano wyżerała pół słoika na śniadanie, a chciała się jakoś odwdzięczyć za to podglądanie, gdy odprowadzała Andersa. Odpisała przyjaciółce:

Ups, zabrałam. Wybacz, musisz skoczyć do sklepu jeżeli chcesz się najeść, kochanie :*
Czasami były dla siebie wredne i złośliwe, oczywiście tylko na żarty. Catherine wiedziała, że Celine będzie wkurzona na nią chodząc głodna przez jakiś czas, dopóki się nie wybierze do sklepu. Na szczęście nie będzie się na niej wyżywać, chyba. Zawsze może wsiąść w kolejny pociąg do Lillehammer i jej dokuczać. Cat ponownie poczuła wibracje telefonu.

NIENAWIDZĘ CIĘ! Wiesz jak okropnie wyglądam? Jestem głodna i muszę iść do sklepu, a jest tak daleko! I tak zostaniesz starą panną, kochanie, Andersa masłem orzechowym nie przekupisz :*

Brunetka przewróciła oczami. Co Celine ma z tym Fannemelem? Cat zaczynało to powoli irytować, bo fakt, że skoczek był w Oslo i ją odwiedził nic nie znaczy. Ona równie dobrze mogłaby to zrobić będąc w Lillehammer. Ponownie odpisała blondynce na wiadomość:

Ty też zostaniesz, będziemy miały 72 koty, stara. Trochę ruchu dobrze Ci zrobi przed kolejną porcją Twojej ukochanej bomby kalorycznej, grubasku. Też Cię kocham!
Nacisnęła ikonkę z napisem wyślij i włożyła telefon do kieszeni swoich dżinsowych szortów. Czuła narastającą wewnętrzną radość, sama dokładnie nie wiedziała co ją powodowało.

*
Zeskoczyła z ostatniego stopnia, podczas wysiadania z  pociągu i jej niebieskie trampki marki Converse dotknęły asfaltu na peronie. Kilka metrów dalej ujrzała Fannemela i Toma Hilde, który stał na ławce i opierał się łokciem o głowę Andersa. Młodszy ze skoczków ruszył gwałtownie w stronę dziewczyny przez co Tom spadł z ławki i wylądował na asfalcie z telemarkiem, śmiejąc się przy tym zaraźliwym śmiechem.
- Wybacz za tego idiotę za mną, musiałem go ze sobą zabrać bo jedziemy na trening. Przykro mi, jedziesz z nami - wyszczerzył się.
- Anders! To jest twoja laska?! - wrzasnął Hilde, a Cat przewróciła oczami.
- Nie idioto, to jest Catherine, siostra Anny. Przyjechała na urlop do Lillehammer, a ja postanowiłem, że przyyjadę po nią na dworzec, mówiłem ci już.
- Gdzie moje maniery! Tom jestem - podał brunetce dłoń.
- Catherine - powiedziała brunetka.
- Nie masz przypadkiem ciężkiej torby? - zapytał Fannemel, zdejmując ją z ramienia dziewczyny.
- Daj spokój, mam w niej tylko kilka rzeczy, dam radę.
- Musisz być taka uparta, mała? - stwierdził Anders, a Tom zaczął się śmiać.
- Odezwał się ten wysoki, hahahaha!
- Tom, czy ty musisz się mnie czepiać bez przerwy? Byłbym wyższy od ciebie, gdyby Bóg mnie nie pokarał bratem bliźniakiem.
- Masz bliźniaka? - zdziwiła się Cat. Nigdy o tym nie mówił, a Catherine nie pytała o rodzinę.
- No jakiegoś tam mam, ale ja jestem ten bardziej przystojny. - stwierdził. Tom śmiał się głośno, trzymając się za brzuch, przez co brunetka również zaczęła się śmiać. Tylko Fannemel pozostał poważny. Zbliżali się do samochodu, a Tom przepadł przez wystającą płytkę chodnikową i wylądował na bruku. Teraz cała trójka płakała ze śmiechu przez niezdarność blondyna.
- Hilde, jak to jest, że ty umiesz skakać, skoro nawet na prostej drodze się wywracasz? - zapytał Anders, ocierając łzy. Po kilku minutach w końcu się uspokoili i mogli jechać na trening. Cat usiadła na tylnej kanapie, Tom zajął miejsce pasażera. Młodszy z blondynów uruchomił silnik i włączył się do ruchu, a starszy włączył radio, do którego włożył kartę pamięci. Kilka sekund później usłyszeli piosenkę AC/DC - Highway to Hell.  Cała trójka zaczęła śpiewać, jednak Hilde robił to najgłośniej. Po skończonym utworze Catherine się ucieszyła, bo słuchanie blondyna było męczące. Niestety na jednej piosence nie zakończył swojego koncertu. Następnym utworem było Let it go z filmu Kraina Lodu. Anders i Cat się załamali gdy usłyszeli piski Toma, aż w końcu Fannemel nie wytrzymał i wyłączył urządzenie.
- Ej, co robisz! - zapiszczał Hilde. Brunetka zaczęła się zastanawiać czy on rzeczywiście jest facetem, zaśmiała się w myślach.
- Stary, Jennifer Lopez to ty nie będziesz - rzekł Fannemel. Starszy ze skoczków nie zareagował na ten komentarz i ponownie włączył radio. Tym razem z głośników popłynęło Bad Romance Lady GaGi. Catherine zauważyła skocznię, do której się zbliżali. Miała dość smętnego zawodzenia Hilde, więc ucieszył ją ten widok. Niecałe dwie minuty później Anders zatrzymał samochód na parkingu pod kompleksem skoczni Lysgardsbakken.  Bunetka pierwsza wyskoczyła z samochodu i głęboko wciągnęła świeże powietrze. Skoczkowie wyjęli swoje torby z bagażnika i ruszyli za brunetką.
- Kuźwa, Cat! Ale masz zajebisty zderzak! - wrzasnął Hilde, patrząc na pośladki dziewczyny. Catherine zatrzymała się i odwróciła się w stronę blondynów. Starszy z nich wzrok miał utkwiony w miejscu, gdzie kilkanaście sekund temu znajdował się tyłek jego nowej znajomej.
- A ja już miałam powiedzieć, że jesteś nawet spoko - pokręciła głową. Cała trójka ruszyła w stronę skoczni.

*
Anders zaparkował auto pod rodzinnym domem dziewczyny. Tom Hilde pojechał z kimś innym, więc mieli spokój bo nikt nie wył w samochodzie. Było kilka minut przed piętnastą, co oznaczało, że brunetka trafi akurat na obiad.
- Może wybierzemy się jutro wieczorem na spacer? - zapytał blondyn. Cat nie wierzyła, że skoczek po raz kolejny chce się z nią spotkać. Uważała się za trochę nudną osobę, ale osoby które ją znały dłużej, takie jak Celine czy Max twierdziły co innego.
- Jasne, podejrzewam że i tak nie będę miała nic do roboty przez najbliższy czas - uśmiechnęła się.
- Pasuje ci osiemnasta?
- No pewnie. To do jutra - powiedziała, wysiadając z pojazdu.
- Do zobaczenia. - rzekł. Dziewczyna ruszyła w stronę drzwi i pomachała blondynowi, gdy w końcu odpalił silnik swojego samochodu. Cat zadzwoniła do drzwi i po chwili ujrzała swoją kuzynkę, Valentinę.
- Cat?
- Val?
- Co ty tutaj robisz? - powiedziały równocześnie, padając sobie w ramiona. Były do siebie podobne, zarówno fizycznie jak i z charakteru. Często brano je za siostry. Catherine zostawiła torbę w przedpokoju i weszły do kuchni.
- Twoja mama wróci o osiemnastej. Zdecydowałam się wrócić na stałe, Los Angeles mnie nie chciało. Może i kocham aktorstwo, ale z moim charakterem się nigdzie nie dostanę. L.A to piękne miasto, jednakże dusiłam się tamtejszym życiem, to nie dla mnie. Kocham Norwegię i tutaj chcę żyć.
- Porzuciłaś marzenia o byciu aktorką? - zapytała zdziwiona brunetka. Pamiętała jak czteroletnia Valentina powiedziała, że będzie wielką gwiazdą i zawsze to powtarzała. Nie sądziła, że kiedykolwiek zmieni zdanie.
- Tak. Chyba dorosłam, szkoda tylko, że dopiero teraz. Wybieram się na dziennikarstwo, pójdę w twoje ślady.
- Będziesz studiować w Oslo?
- Najprawdopodobniej tak.
- To świetnie! Masz już mieszkanie?
- Jeszcze nie. Wszystkie, które znalazłam, są w luksusowych apartamentowcach. Nie bardzo mnie na takie stać.
- U mnie w bloku są wolne mieszkania, nawet na naszym piętrze. Tanie jak na Oslo, więc jak będziesz zdecydowana to dam ci namiary - uśmiechnęła się.
- To super, rzadko bywam w Oslo, a wy z Celine już tam trochę mieszkacie, więc fajnie by było mieszkać koło siebie.
- Cholera! Miałam zadzwonić do tej wariatki, że już dojechałam. No nic, niech się trochę pomartwi.
- Pewnie jesteś zmęczona, co?
- Trochę, ale nie przeszkadza mi to.
- To dobrze, mam kilka pytań - uśmiechnęła się porozumiewawczo.
- Co masz na myśli?
- Kim jest ten słodki blondynek, który cię odwiózł?
- Anders?
- Ja nie wiem, ciebie się pytam.
- A, to nikt.
- Jasne, jasne! Nie wierzę ci.
- No dobra! Opowiem ci, ale najpierw się przebiorę, zejdę do ciebie za chwilę, okej? - rzekła i wzięła swoją torbę do ręki.
- Okej, okej. Kawa? - zapytała, szczerząc się od ucha do ucha.
- Jasne. To ja lecę na górę. - weszła na schody i skręciła w lewo, gdzie był jej pokój. Rzuciła torbę na łóżko i rozpięła ją, a następnie wyrzuciła całą jej zawartość na łóżko. Wybrała zwykły, biały T-Shirt z dekoltem w serek i dżinsowe szorty. Zeszła do kuchni, gdzie jej kuzynka kroiła ciasto z malinami i bitą śmietaną.  - No nie - zaśmiała się - będę gruba.
- A przestań, raz można. No, opowiadaj.
- No ale o czym tu opowiadać? Anders to tylko znajomy. - rzekła i usiadła na krześle.
- Ha! Nie wierzę ci. Opowiadaj.
- Poznałam go w szpitalu. Wpadłam  na niego, gdy... po śmierci Anny, wychodziłam ze szpitala. No i jakoś tak wyszło, że no... nie wiem. Spotkaliśmy się kilka razy. Był nawet u mnie w Oslo. Nic szczególnego.
- Jasne jasne, mnie nie oszukasz, kochaniutka! - powiedziała, a Cat uśmiechnęła się do siebie na słowo "kochaniutka".
- No dobra! Fajny jest i w ogóle, no ale to były chłopak Anny. Ja nie wiem, czy mogę. Fakt, rozstali się, no ale nie wiem.
- Daj spokój, rozeszli się. Kiedy się znowu spotykacie?
- No jutro, na spacer idziemy.
- I ty siedzisz spokojna? Stara, idziemy na zakupy, już! - wrzasnęła i wstała z krzesła. Cat nie przepadała za chodzeniem po sklepach, ale zgodziła się. Raz na jakiś czas można. Obie zostawiły nietknięte ciasto i schodami weszły na górę. - Za pięć minut na dole - zarządziła Val i każda rozeszła się do swojego pokoju.

__________________________________
No to ten.
Proszę państwa, to coś wyżej, podobno czwarty rozdział, powstawało od kwietnia. Niedawno sobie przypomniałam jak bardzo kocham tą dwójkę, nie mogłam tego tak zostawić. Można powiedzieć, że wróciłam, tym razem już nie zostawię Andersa i Cat.
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze mnie pamięta :)


środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 3.

Po skończonej kolacji Anders i Catherine udali się do pokoju brunetki, by obejrzeć zdjęcia z dzieciństwa sióstr Keinberger. Dziewczyna wyjęła z szafy dwa ogromne pudełka i wysypała ich zawartość na swoje łóżko, na którym siedział blondyn. Zdjęć było mnóstwo, dziewczyna kiedyś wpadła na pomysł by wykleić nimi jedną ze ścian jej sypialni, ale było za dużo takich, które jej się podobały. Dlatego teraz ową ścianę zdobi zdjęcie zrobione przez Celine podczas ich wspólnych wakacji w Londynie. Cat usadowiła się na przeciwko Andersa i ze sterty fotografii wyciągnęła jedno zdjęcie. Spojrzała na nie i uśmiechnęła się. Przedstawiało ono wówczas siedmioletnią Cat siedzącą na ogromnym fotelu, razem z trzyletnią Anną na kolanach. Obydwie były ubrane w czerwone sukienki i uśmiechały się szeroko. Dziewczyna podała zdjęcie blondynowi.


- Pamiętam nawet kiedy to było - rzekła, gdy on oglądał fotografię. - Święta Bożego Narodzenia, które spędziliśmy u dziadków w Stavanger. Zjechała się cała rodzina, zostaliśmy tam aż do Nowego Roku.
- Kiedyś byłyście do siebie podobne. - stwierdził Fannemel, a Cat w tym czasie grzebała w zdjęciach. W końcu znalazła jedno z jej ulubionych. Na tym zdjęciu obydwie były już trochę starsze, Anna miała sześć lat, a Catherine dziesięć. Obydwie były ubrudzone od kolorowych farb plakatowych.
- Anna miała namalować coś na większym formacie, postanowiłam jej pomóc. No i skończyłyśmy wyglądając właśnie tak - rzekła, podając Andersowi zdjęcie. Cat przęglądała zdjęcia w swoim tempie, a Fannemel w swoim. Nie mógł uwierzyć, że jego była dziewczyna to ta, która jest obecna na większości zdjęć. Gdy pierwszy raz spotkał Annę, miała ognistoczerwone włosy. Poźniej zmieniła kolor na czarny i tak pozostało. Zmieniała tylko kolory pasemek, często miała kilka kolorów na raz. Do odważnych świat należy - mawiała dosyć często. Dziewczyna należała do osób, które wiedzą, czego chcą i uparcie do tego dążą. Między innymi przez to, że była zawzięta to zostali parą. Nie wspominał źle ich związku, jednak przez częste kłótnie nie było idealnie. Z czasem przestało mu na niej zależeć. Nie miał nawet po co się starać, bo Anna i tak by tego nie doceniła. Wolała co noc mieć innego, co najbardziej zabolało Andersa.
Catherine dalej nie mogła uwierzyć, że jej siostra się poddała. Dalej nie wierzy w to, że Anna nie żyje. Chciałaby wierzyć, że zobaczy ją jak pojedzie do Lillehammer. Spędzą trochę czasu razem i będzie jak dawniej. Niestety, młodszej siostry już nie ma. Catherine zaczęła zbierać zdjęcia i wrzucać do pudełek, by powstrzymać łzy. Przygryzła usta i starała się opanować emocje, na próżno. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Usiadła na łóżku i oparła się o ścianę, nogi przyciągnęła do klatki piersiowej i objęła je rękami. Oparła podbródek na kolanach. Może ta pozycja nie należała do najwygodniejszych, ale Cat nie zwracała na to uwagi w tej chwili. Teraz wszystko wydawało jej się dziwne, pozbawione sensu. Fannemel usiadł obok dziewczyny i niepewnie objął ją ramieniem, nie miał pojęcia jak zareaguje. Był nieco zdziwiony, gdy brunetka przysunęła się do niego i oparła głowę na jego klatce piersiowej. Blondyn delikatnie gładził ją po włosach. Nie pocieszał Cat, wiedział że będzie lepiej gdy da upust swoim emocjom.

It's hard to say it, time to say it
goodbye, goodbye

Po kilkunastu minutach spostrzegł, że Catherine zasnęła, co go nie zdziwiło. Widział, że dziewczyna jest zmęczona całą tą sytuacją, co doskonale rozumiał. Ułożył ją delikatnie na łóżku, by się nie obudziła, a następnie przykrył niebieskim kocem w kratę, który leżał na fotelu. Było późno, więc postanowić zostać z brunetką. Położył się po lewej stronie łóżka, gdyż było duże. Najwyżej Cat mnie udusi - pomyślał. Anders musiał być tak zmęczony jak dziewczyna, bo po kilkunastu minutach również zasnął.

Coś jest nie tak - stwierdziła w myślach brunetka, gdy się obudziła. Nie otworzyła jednak oczu, gdyż było jej zbyt przyjemnie. Po chwili jednak postanowiła ze sobą walczyć i otwarła prawe oko. Zauważyła, że jest wtulona w Andersa.
- Ja pierniczę! - wrzasnęła i przesunęła się na drugi koniec łóźka. Niestety, nie zauważyła że nie ma się o co oprzeć i spadła na twardą podłogę. Chwilę później zaczęła się śmiać jak opętana, a skołowany Anders nie wiedział o co jej chodzi. Wstała i usiadła na łóżku. - Przepraszam za moją reakcję, to niecodzienna sytuacja, że budzę się z facetem w łóżku.
- Nie sądziłem, że przewędrujesz przez noc całe łóżko.
- Mam radar w tyłku, wyszukuję ciepło w promieniu dwóch metrów - zaśmiała się. - jesteś głodny? - zapytała.
- Nie, muszę się zbierać. Po południu mamy trening, Alex mi głowę urwie jak się nie pojawię. Ewentualnie zrobi coś gorszego i mi przydzieli pokój z Hilde jak wyjedziemy na Letnie Grand Prix.
- Czym tutaj przyjechałeś?
- Autem, stoi na parkingu za twoim blokiem - stwierdził.
- Odprowadzę cię. - rzekła i wstała z podłogi. Doszli do przedpokoju, gdzie ubrali buty, a Cat szukała klucza, który znalazła w swojej torebce. Wyszli z mieszkania i skierowali się w stronę schodów, gdyż winda nadal nie działała. Po przymusowym treningu, Cat skręciła na korytarzu w lewo, by wyjść na parking.  Pogoda była piękna - ciepło, świeciło słońce, wiał delikatny, ciepły wiatr. Ta, a ja będę siedzieć w kawiarni do wieczora - stwierdziła w myślach brunetka. Anders zatrzymał się przy ciemnoniebieskim Audi S5 Sportback.
- Poznaj Lindę - rzekł Anders, opierając się na masce samochodu.
- Twój samochód ma imię? Serio?  A już myślałam, że jesteś normalny - zaśmiała się dziewczyna.
- Przecież jestem.
- W to nie wątpię - uśmiechnęła się.
- Dobra, muszę jechać. - powiedział blondyn i stanął przy drzwiach samochodu. Brunetka spojrzała na niego pytającym wzrokiem. - No co, nie pożegnasz się?
- Nie - rzekła, odwróciła się i zaczęła iść w stronę wejścia do bloku. Anders ją złapał i objął w pasie, przez co dziewczyna się zatrzymała.
- Mi nie uciekniesz - szepnął jej do ucha, a brunetkę przeszedł dreszcz. Odwróciła się przodem do chłopaka i spojrzała na niego jak na głupka, po czym zaczęła się śmiać. - Wariatka.
- Może trochę - stwierdziła. - Miałeś chyba już jechać.
- Jak będę mógł stwierdzić, że się pożegnaliśmy to pojadę.
- No dobra. To cześć. - powiedziała. - Mogę już iść?
- Nie przytulisz biednego Andersa?
- Biednego? Stary, twoje auto kosztowało fortunę, a ty się biednym nazywasz.
- Jestem biedny duchowo. To jak z tym tuleniem? - zapytał.
- Niech ci będzie - rzekła i przytuliła się do Andersa. Spodobało jej się to, nie mogła zaprzeczyć. W tym momencie nie chciała wracać do swojego mieszkania, nie chciała również, by Anders wrócił do Lillehammer. Odsunęła się gwałtownie od chłopaka. - Jedź już bo jeszcze na trening nie zdążysz.
- Zdążę, spokojnie. Spotkamy się jak będziesz w Lille?
- No jasne.
- Nie mam twojego numeru - rzekł. Dziewczyna pacnęła się otwartą dłonią w czoło.
- Daj telefon. - powiedziała, a blondyn wyciągnął z kieszeni spodni swojego iPhone'a. Dziewczyna wpisała ciąg cyfr i zapisała jako Sexy Cat. Będzie śmiesznie - pomyślała. Oddała chłopakowi urządzenie.
- Teraz mogę jechać. Do zobaczenia, mała.
- Do zobaczenia, biedny duchowo Andersie. - zaśmiała się. Brunetka ruszyła do swojego mieszkania, nie czekając aż blondyn odjedzie, bo mogłoby to być podejrzane. Powoli wchodziła po schodach, wiedziała że Celine już czeka na jej powrót i będzie żądać wyjaśnień. Nie da jej spokoju, dopóki nie dowie się wszystkiego z najdrobniejszymi szczegółami.  Cat zatrzymała się pod drzwiami do mieszkania. Zbliżyła swoją dłoń do klamki, ale ją cofnęła. Zastanawiała się co ma powiedzieć swojej przyjaciółce. Weszła do mieszkania i od razu skierowała się do kuchni, gdzie jak przypuszczała znajdowała się Celine. Siedziała na parapecie, skąd miała doskonały widok na parking. Świetnie - Cat stwierdziła w myślach. Otwarła lodówkę i wyjęła z niej karton mleka. Czuła na sobie wzrok blondynki, ale nie odezwała się ani słowem. Cat usiadła na krześle, blondynka zeskoczyła z parapetu i usiadła naprzeciwko.
- Anders Fannemel powiadasz? - zaczęła Celine - Gdzieś ty go wytrzasnęła?
- Był chłopakiem mojej siostry. Wpadłam na niego w szpitalu i jakoś tak wyszło.
- Cat, on przyjechał tutaj do ciebie. Czaisz? Olał imprezę u kumpli, wsiadł w samochód i przyjechał tutaj.
- Mówił, że miał coś do załatwienia - stwierdziła brunetka. Celine prychnęła.
- Oj Catherine, Catherine. Muszę nad tobą trochę popracować. Będziesz tak siedzieć z tym kartonem czy zrobisz coś na śniadanie? Głodna jestem, zapomniałam zrobić popcorn przez to, że tak szybko mi uciekliście. Streszczaj się z tym jedzeniem bo idziemy na zakupy - rzekła i nie czekając na reakcję Cat, wyszła z pomieszczenia. Brunetka postanowiła nie przejmować się Celine i zrobić dwa koktajle na śniadanie. Wyjęła z lodówki truskawki, które wrzuciła do blendera i zalała mlekiem. Włączyła urządzenie i poczekała aż owoce się zmiksują, po czym wyjęła dwie szklanki i przelała do nich koktajl. Wzięła napoje i weszła do salonu, gdzie siedziała blondynka.
- Koktajl truskawkowy, mam nadzieję, że wynagrodzi ci to, że musiałaś siedzieć na parapecie i nas podglądać.
- Cat, ty i chłopak, to było oczywiste, że będę podglądać! - roześmiała się Celine, odrzucając blond włosy do tyłu. Na codzień ukrywała swoje wyczucie stylu, ubierała głównie koszulki swoich ulubionych zespołów, które zwykle były czarne. Catherine zawsze się dziwiła, że koło przyjaciółki kręci się stado facetów, skoro wygląda jak babochłop.
- Oh, świetnie. Czyli, że pojedziesz za mną do Lillehammer i będziesz mnie śledzić?
- No wiesz, możliwe. Oczywiście zakamufluję się jakoś, nawet mnie nie zauważycie, przysięgam.
- Celine, ty mnie kiedyś wykończysz. - brunetka pokręciła głową.
- A przestań, jestem boska. Ty też. Samochód tego twojego blondynka też jest boski. - rzekła. Cat prawie wypluła koktajl, który zaczęła pić.
- To nie jest mój blondynek, Cel.
- No, jeszcze.
- Celine!
- Ja tylko stwierdzam fakty, no. Rozmawiałam z nim przecież. Miły z niego chłopak.
- Gadasz jak moja babcia.
- Trudno. Skoro go nie chcesz, to ja się nim zajmę.
- Nie! - krzyknęła Cat.
- Ha! Mam cię, mam cię! - Blondynka wstała z kanapy i zaczęła biegać po pokoju. Catherine przewróciła oczami i skierowała się do swojej sypialni. Otworzyła drzwi i spojrzała na łóżko. Mimowolnie się uśmiechnęła. Miło jej się spało z Andersem, nie mogła temu zaprzeczyć. Przez jej głowę przebiegały tysiące myśli, ale dziewczyna nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić.

- Celine, nienawidzę cię. - warknęła Cat, przymierzając kolejną sukienkę wybraną przez przyjaciółkę.
- Też cię kocham skarbie! Musisz być piękna dla Andersa. - stwierdziła, na co brunetka przewróciła teatralnie oczami.
- Za jakie grzechy?
- Słyszałam.
- Bo miałaś to usłyszeć. Dużo ubrań mam jeszcze przymierzyć? - zapytała. Była już zmęczona tym przymusowym maratonem po sklepach, a za kilka godzin miała iść do pracy.
- To była ostatnia kiecka, masz szczęście. Nie mogę się zdecydować, którą kupisz.
- Ekhm, a może byś tak mnie o zdanie zapytała, co?
- A no fakt, to też ważne. Pokaż się w końcu. - rzekła, a Cat wyszła z kabiny. Miała na sobie sukienkę w kolorowe kwiatki. Okręciła się wokół własnej osi.
- Celine, powiedz coś. Ziemia do Celine - powiedziała zniecierpliwiona. Lubiła ładnie wyglądać, ale nienawidziła zakupów, w przeciwieństwie do blondynki.
- Wyglądasz bezbłędnie! Stara, kupujemy. - stwierdziła. Cat przejrzała się w lustrze. Może faktycznie wyglądam dobrze? - pomyślała. Sukienka kończyła się przed kolanem, ukazując jej zgrabne łydki, a maskując nieco masywniejsze uda. Dodatkowo przewiązanie w talii podkreślało jej figurę. Włosy miała związane w kok, co dodawało jej uroku. Przebrała się w swoje ubrania, a sukienkę powiesiła na wieszak i wyszła z kabiny.
- Czy mam kupować coś jeszcze? - zapytała blondynkę.
- No, przydałoby ci się. Nie mówię, że masz złe ciuchy, ale wiesz, teraz musisz się pilnować. - poruszyła brwiami w górę i w dół, na co Cat przewróciła oczami.
- To jest tylko Anders. - stwierdziła. Tylko?
- Dla niego nie jesteś tylko Catherine. Nie żebym chciała ingerować w wasze stosunki, czy coś, po prostu mówię co widzę. - ucięła. Brunetka analizowała wszystko po kolei. Celine lepiej zna się na facetach niż ona, więc może faktycznie widzi więcej od niej. A z drugiej strony nie znają się z Andersem aż tak dobrze. Spałaś z nim w jednym łóżku! - usłyszała głos w swojej głowie. Dziewczyna zapłaciła za sukienkę i ruszyła na przymusowy podbój kolejnych sklepów. Po odwiedzeniu dwóch sklepów stwierdziła jednak, że zakupy to fajna sprawa. Po raz pierwszy tak ją to wciągnęło, może było to spowodowane tym, że w końcu przekonała się do tego. Wiedziała, że wydała dużo pieniędzy na ubrania, ale kiedyś musiała częściowo odnowić szafę. Do mieszkania wróciły autobusem. Tym razem winda już działała więc szybko znalazły się u siebie.
- Chcesz lody? - zapytała Celine, gdy weszły do salonu. - Kupiłam wczoraj i zapomniałam o nich.
- Jaki smak?
- Czekoladowe, to oczywiste - uśmiechnęła się blondynka.  Cat w tym czasie poszła się przebrać w coś wygodniejszego do pracy. Wybrała swoją ulubioną, koralową sukienkę i płaskie, beżowe sandały. Wróciła do salonu, na sofie siedziała jej blondwłosa przyjaciółka, a na stoliku stały dwa pucharki z lodami. Brunetka usiadła koło dziewczyny i wzięła deser do ręki.
- Kupiłaś najlepsze lody z możliwych - stwierdziła Cat. Uwielbiała lody czekoladowe, tak samo jak Celine.
- No wiem. Nie mogłam się powstrzymać, najwyżej zostaniemy starymi pannami ze stadem kotów. - zaśmiała się. Cat przewróciła oczami, gdyż blondynka wymyśliła sobie jakiś ideał faceta i odrzuca wszystkich dookoła, chociaż ideały nie istnieją.
- Kto jak kto, ale ty na pewno nie zostaniesz starą panną. - rzekła brunetka, oblizując łyżeczkę. Odstawiła pucharek na stolik.
- Pożyjemy, zobaczymy. Kiedy jedziesz do Lillehammer? - zapytała.
- Za półtora tygodnia, Alex ma wrócić z urlopu i będzie mogła mnie zastąpić w kawiarni.
- Co ja będę robić sama? Ile tam zostaniesz?
- Nie wiem jak długo tam będę, jeszcze zobaczę. Znajdziesz sobie jakieś zajęcie, przecież masz nie tylko mnie - uśmiechnęła się.
- Ale tylko ciebie kocham!
- Wiem. Ale jeszcze nie wyjeżdżam. Muszę się zbierać do kawiarni. - stwierdziła i wstała z kanapy.
- Wpadnę tam wieczorem.
- Okej. To do później - rzekła i wyszła do przedpokoju. Zabrała torebkę z wieszaka i ruszyła w stronę windy.

Po kilkunastu minutach marszu doszła do pracy. Weszła do lokalu, gdzie było dosyć mało klientów. Udała się na zaplecze, by zostawić swoje rzeczy i ubrać firmowy fartuszek. Otworzyła drzwi i ujrzała wysokiego blondyna - Maxa, swojego dobrego kolegę, który kilka miesięcy temu wyjechał do Wielkiej Brytanii. Zdziwiła się na ten widok, bo nie sądziła, że chłopak wróci.
- Catherine, maluchu! - krzyknął i przytulił dziewczynę do siebie.
- Co ty tu robisz? - zapytała chłopaka.
- Wielka Brytania to nie moja bajka. Wolę Norwegię, dlatego wróciłem. Przepraszam, że się nie odzywałem, ale chciałem zrobić ci niespodziankę.
- Celine się ucieszy - stwierdziła brunetka, odkładając torebkę na półkę.
- Ma kogoś?
- Max, głupku, przecież wiesz, że nie.
- Czyli mam szanse? - zapytał, uśmiechając się szeroko.
- Pewnie jakieś masz. Celine będzie tu wieczorem, możemy gdzieś razem wyskoczyć.
- To bosko! A, byłbym zapomniał. Zastąpię cię, więc jeżeli chcesz to możesz już jutro jechać do Lillehammer. No i przykro mi z powodu twojej siostry - rzekł, ponownie przytulając do siebie brunetkę.
- Nie lubię o tym mówić. Jej śmierć dalej do mnie nie doszła. - stwierdziła, ubierając brązowy fartuszek.
- Rozumiem. Ej, nie zdążę się przebrać wieczorem! Wyglądam strasznie.
- Max, nie rób z siebie geja, błagam. Wyglądasz dobrze, jak zawsze - uśmiechnęła się do blondyna i wyszła z pomieszczenia.

Po wieczorze spędzonym z Maxem w klubie, dziewczyny siedziały w pokoju Cat, która pakowała się do wyjazdu. Torba podróżna brunetki była niemal całkowicie zapełniona ubraniami. Catherine nie miała pojęcia jak to udźwignie, gdyż Celine uparła się na dużą ilość eleganckich ubrań.
- Zadzwoń jak dojedziesz - rzekła blondynka, wychodząc z pokoju.
- Zadzwonię.
- Jak spotkasz Andersa to zadzwoń.
- Dobra.
- A, jak będziesz wyjeżdżać to też zadzwoń.
- Cholera jasna, Cel! Zadzwonię, idź już do pracy bo cię uduszę.
- No idę, idę. Ale zadzwoń!
- Zadzwonię milion razy, pasuje?
- Za mało, postaraj się bardziej. Kocham cię, Cat, nie zrób niczego głupiego - posłała jej całusa.
- Dobra Celine, też cię kocham, będę grzeczna jak aniołek.
- To ja lecę. Do zobaczenia, mała.
- Do zobaczenia, stara. - rzekła i zamknęła drzwi swojego pokoju za blondynką. Usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości SMS, więc zaczęła przekopywać stertę ubrań leżących na jej łóżku.

Od: Nieznany
Kobieto, jesteś nienormalna. Szukałem Cię pół godziny w kontaktach. Swoją drogą, Hilde Cię pozdrawia, jak przyjedziesz to zaśpiewa Ci coś do prostownicy ;)
Anders.


Brunetka uśmiechnęła się do telefonu i zapisała numer blondyna, a następnie odpisała na wiadomość.

Pozdrów Toma, niech już szykuje występ, jutro będę w Lillehammer ;)
Cat.


Przebrała się w piżamę, a torbę położyła na krześle. Włączyła lampkę stojącą na szafie i zgasiła wiszącą. Wskoczyła do łóżka i przykryła się kołdrą. Chwilę później po raz kolejny usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości.

O której będziesz? Mogę przyjechać po Ciebie? Przejedziesz się Lindą ;)
Anders.


Szybko napisała SMS, gdyż czuła, że zaraz zaśnie. Dużo się działo tego dnia, aczkolwiek podobało jej się.

O 12.15 mam być na dworcu, jak chcesz to przyjedź :)
Dobranoc :)
Cat.


Odłożyła telefon na szafkę nocną, wyłączyła lampkę. Ułożyła się wygodniej na łóżku i po kilku minutach zasnęła.

_______________________
Witam. Nawaliłam, 2 tygodnie bez rozdziału. Dzisiaj przeżyłam chwile grozy, laptop mi się zwiesił i myślałam, że część rozdziału się nie zapisała. Na szczęście jednak wszystko się zapisało ;) Zmieniłam trochę plany co do tego rozdziału, jak i kolejnych, mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod wcześniejszym rozdziałem :*
Pozdrawiam.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 2

Po powrocie do Oslo, Cat nie wiedziała jak wyładować swoją energię. Zastanawiała się, skąd jej tyle ma. Wysprzątała całe, dosyć duże mieszkanie, które dzieliła ze swoją przyjaciółką Celine. Blondynka ogromnie się zdziwiła, gdy wróciła z Bergen, gdzie spędziła kilka dni u rodziny. Weszła do swojego pokoju, który również lśnił czystością. Nie sądziła, że jej przyjaciółka jest pedantką, gdyż nigdy nie sprzątała po sobie. Jasne, coś zmieniło się w jej życiu, ale dobrze wiedziała, że nie była aż tak zżyta ze swoją młodszą siostrą. To musiało być coś większego. Miała nadzieję, że prawdopodobnie tej dosyć istotnej rzeczy przed nią nie ukryje. Niestety, musiała poczekać, aż brunetka wróci z pracy. A może by tak odwiedzić ją w kawiarni?

Tymczasem Catherine parzyła świeżą kawę. Uśmiechała się sama do siebie, aż jeden z współpracowników spojrzał na nią z zaciekawieniem. Chwyciła szmatkę, która leżała obok urządzenia i jednym ruchem wytarła blat.
- Coś z tobą nie tak - stwierdziła Celine. To było w jej stylu, zaskoczyć kogoś już na początku. Cat aż podskoczyła, gdyż nie spodziewała się, że ktoś właśnie się odezwie. Spojrzała na przyjaciółkę, a ta tylko skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na brunetkę pytającym wzrokiem. Cat zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Wszystko okej. - rzekła.
- Powiadasz?
- No wiesz,  byłam w Lillehammer, moja siostra zmarła.
- I z tego powodu wysprzątałaś nasze mieszkanie i szczerzysz się do siebie? - Celine usiadła na blacie, na co jeden ze znajomych Cat z pracy przewrócił oczami. Był przyzwyczajony do zachowania blondynki, ale czasem go to irytowało. Brunetka sobie przypomniała o tym, że chce spędzić część wakacji w swoim domu. Stwierdziła, że to może być dobra wymówka.
- Jadę do Lille na wakacje. - wypaliła.
- I tak bardzo cię to jara?
- Tak. W końcu sobie odpocznę od Oslo i od pracy. - rzekła. W sumie to powiedziała prawdę.
- No dobra. Powiedzmy, że ci wierzę. - powiedziała Celine, zeskoczyła z blatu i wyszła z kawiarni, na co niektórzy z obecnych w lokalu mężczyzn posmutniało. No tak, przecież blondynka to pewnego rodzaju bogini. Cat zastanawiała się jakim cudem się zaprzyjaźniły, skoro były totalnymi przeciwieństwami. Ona zazwyczaj wstydziła się jakiegokolwiek faceta, a Celine się nimi bawiła, gdyż praktycznie każdy padał do jej stóp. Co ciekawe, Catherine nigdy nie była zazdrosna o stosunek Celine do facetów. Brunetka we wszystkim widziała jakiś ukryty sens, wierzyła w przeznaczenie. Według niej, nic nie dzieje się bez powodu. Spojrzała na zegar, który wisiał na przeciwległej ścianie. Była już osiemnasta, więc weszła na zaplecze, by zostawić brązowy fartuszek i ubrać się w normalne ubrania. Powiesiła fartuszek na haczyku, a z półki wzięła swoją torebkę. Pożegnała się z koleżanką oraz kolegą z pracy i wyszła z lokalu. Ubrała na siebie czarną bluzę, którą miała schowaną w torebce. Rano nie była zbyt przytomna po całonocnym sprzątaniu mieszkania, więc dopiero teraz zauważyła, że to jest część garderoby należąca do Andersa. Dyskretnie ją powąchała i mogła stwierdzić, że blondyn używa dobrych perfum. Od ich ostatniego spotkania minęło pięć dni, a zapach nadal był wyczuwalny. Niestety, jej wakacje rozpoczną się dopiero za półtora tygodnia. Skręciła w jedną z bocznych dróg, by wejść do sklepu spożywczego. Wiedziała, że Celine i zrobienie zakupów się wyklucza, a lodówka prawie świeciła pustkami. Do koszyka wrzuciła jakieś warzywa i owoce, kilka jogurtów naturalnych, dwie butelki wody niegazowanej i największe uzależnienie - słoik masła orzechowego. Miała nadzieję, że tym razem blondynka nie zje całego masła na raz. Powędrowała do wolnej kasy i wyładowała produkty na taśmę. Zapłaciła za zakupy, które spakowała do reklamówki i skierowała się w stronę bloku, w którym mieszka. Myślała, że zgubi płuca w okolicach czwartego piętra, ale udało jej się wdrapać na szóste. Zazwyczaj jeździła windą, ale przedwczoraj nastąpiła awaria, która nadal nie została naprawiona. Wyjęła klucze z torebki i otwarła drzwi. Zaświeciła światło w przedpokoju, zdjęła trampki.
- Celine, jesteś? - krzyknęła.
- Jesteśmy w salonie! - usłyszała brunetka. Już wiedziała, że coś jest nie tak. Zazwyczaj nikt ich nie odwiedzał, łatwiej było się spotkać ze znajomymi na mieście. Weszła do kuchni, by zostawić zakupy. Przypomniała sobie, że przecież  Natalie,  jej koleżanka ze studiów, chciała pożyczyć notatki z psychologii klinicznej, by przygotować się do poprawki. Szybko włożyła warzywa i jogurty do lodówki, a resztę zakupów zostawiła na blacie. Wyszła do salonu i musiała zbierać szczękę z podłogi. Na kanapie siedział uśmiechnięty Anders. Dobrze, że posprzątałam - stwierdziła w myślach.
- Cześć. - powiedział blondyn.
- Cześć. - odpowiedziała Cat i mimowolnie się uśmiechnęła. Celine wstała gwałtownie z fotela, na którym siedziała i ruszyła w stronę swojego pokoju.
- Ja nie będę przeszkadzać - wyszczerzyła się i natychmiast zniknęła za drzwiami. Wypuściła głośno powietrze i usiadła na fotelu, na którym chwilę wcześniej siedziała jej przyjaciółka. Obrzuciła Fannemela pytającym spojrzeniem, co on do jasnej cholery robi w Oslo?
- Pewnie się zastanawiasz skąd się tutaj wziąłem. Byłem w okolicy, a wiedziałem gdzie mieszkasz, więc stwierdziłem, że cię odwiedzę - skłamał. Przecież nie powie prawdy, która brzmi idiotycznie. Głupio mu było żebrać o numer od jej mamy bo byłoby to podejrzane. Chciał porozmawiać z Catherine, bo czegoś mu brakowało. Sam jeszcze nie wiedział czego, dlatego tu teraz jest.
- Mogłeś przyjść do kawiarni, teraz nie będę miała życia, bo do mnie przychodzą tylko koleżanki, a nie faceci - zaśmiała się.
- Twoja współlokatorka się zdziwiła, fakt. Gdy dotarłem do Oslo to sobie przypomniałem, że przecież tutaj mieszkasz, a akurat chciałem pogadać z kimś normalnym. - rzekł. Brunetka wstała z fotela.
- Chodźmy do kuchni, zrobię coś, pewnie jesteś głodny - stwierdziła. Weszli do kuchni, Cat nalała wody do czajnika, by zrobić herbatę, a Anders ją obserwował. Cały czas uśmiechał się pod nosem, co nie zostało dostrzeżone przez brunetkę. Fascynowała go w jakiś ukryty sposób, coś przyciągało go do Catherine. Co z tego, że znał ją dopiero niecały tydzień? Wyjęła z szafki dwa kubki.
- Jaką herbatę chcesz? - Zapytała - Zieloną, czarną, białą czy jakieś zioła?
- Białą, nie musisz brać cukru.
- Okej. - rzekła i włożyła do każdego z kubków jedną torebkę białej herbaty. Zajrzała do szafki, jednak nie miała żadnego pieczywa. Trzeba było zrobić większe zakupy - pomyślała. - To straszne, ale nie mam nic konkretnego do jedzenia. - stwierdziła, przeglądając lodówkę. Zauważyła jak Fannemel wyciąga z szuflady dwie łyżeczki i bierze do ręki słoik z masłem orzechowym.
- To jest dobre. Najwyżej gdzieś wyskoczymy. - rzekł. Brunetka zalała herbatę wodą i zabrała kubki ze sobą. Skierowali się do salonu. Dziewczyna postawiła naczynia na stoliku i usiadła na kanapie. Po chwili to samo uczynił Anders. Włączyła telewizor na kanale muzycznym, gdyż kochała muzykę i nie wyobrażała sobie bez niej życia. Blondyn otwarł słoik z masłem i zabrał się do jedzenia.
- Czy ty przypadkiem nie powinieneś trzymać diety? - zapytała Cat, nabierając masła na łyżeczkę.
- Powinienem, ale jak raz sobie pozwolę to nic się nie stanie. - uśmiechnął się. Catherine oblała się rumieńcem, sama do końca nie wiedząc dlaczego. Odgarnęła swoje długie, brązowe włosy z twarzy.
- Nie chcę być wredna, ale nie rozumiem jak mogłeś się spotykać z Anną.
- Przez moją kuzynkę. Sam też tego nie rozumiem, ale było okej. Co prawda zdradzała mnie, o czym wiedziałem. Właśnie o to poszło ostatnio, dlatego nie ruszyła mnie jej śmierć. Wiem, brzmi strasznie. Teraz będzie gorzej. Twoja siostra puściła się chyba z połową Lillehammer. - powiedział. Cat nie przejęła się tym zbytnio, gdyż wiedziała o części podbojów jej siostry. Nawet jeżeli chciałaby jej pomóc, to i tak nic by z tym nie zrobiła.
- Wiem, znajoma mi o tym powiedziała.
- Co prawda ostatnio mi brakowało rozmów z nią. Czasami była całkiem w porządku, niestety nie trwało to długo. Zawsze się kłóciliśmy, za każdym razem to była moja wina. Nawet nie masz pojęcia ile razy ją przepraszałem.
- Może zmienimy temat? - zaproponowała brunetka. Zauważyła, że Fannemelowi ciężko jest rozmawiać o Annie. Doskonale go rozumiała.
- Może wyjdziemy na miasto? Przy okazji kupimy coś normalnego do jedzenia - uśmiechnął się. Catherine poczuła ruch w swoim żołądku. Było to dosyć specyficzne, ale spodobało jej się.
- No jasne. Tylko tym razem coś dietetycznego.
- Nie ma takiej potrzeby - stwierdził. Chwycił jej dłoń, wstał z kanapy i pociągnął dziewczynę za sobą. Cat myślała, że cała się pali. Co prawda przyjemnie było poczuć czyjąś ciepłą dłoń, z racji tego, że jej były lodowate. Ubrała czarne trampki,wzięła torebkę, którą zostawiła na szafce w przedpokoju i wyszli z mieszkania. Zapomniała, że znowu muszą zejść po schodach. Po chwili stwierdziła, że trochę ruchu się jej przyda, gdyż nie ma idealnej figury. Co prawda nie przeszkadzało jej to ani trochę, dobrze czuła się w swoim ciele. Na trzecim piętrze zaczęła czuć mięśnie nóg. Trzeba było zawsze chodzić po schodach - pomyślała. W końcu zobaczyła upragnione drzwi wyjściowe, które zostały otwarte przez Andersa.  Odetchnęła świeżym powietrzem. Było chłodno, pomimo tego, że jest koniec czerwca, dlatego brunetka zasunęła zamek bluzy do samej góry.
- Widzę, że przywiązałaś się do mojej bluzy - stwierdził Fannemel. Cat po raz kolejny oblała się rumieńcem. Blondynowi podobało się w niej to, że nie jest zbyt pewna siebie. Twierdził, że jest to urocze na swój sposób. Brunetka była jedną z niewielu dziewczyn, które były miłe i nie udawały nikogo innego. Była taka... prawdziwa. Widział, że Catherine wie czego chce od życia i do tego dąży w ustalonym tempie. Ma wyznaczone wartości w swoim życiu, jest totalnym przeciwieństwem jego byłej dziewczyny. Różni się od niej nie tylko fizycznie, ale ma również całkowicie inny charakter. Gdy powiedział Annie, że chyba lubi jego T-shirt to automatycznie zaczęła z nim flirtować. W sumie nie tylko z nim, tylko z każdym, miała taki styl bycia, co strasznie go irytowało. Annie przeszkadzało wszystko, co robił Anders. Dlatego kłótnie były na porządku dziennym, a w zasadzie sprzeczali się kilka razy tego samego dnia. Męczył go ten związek, ale ze względu na to, że Anna była przyjaciółką jego kuzynki to nie mógł z nią zerwać. Nie zauważył nawet, że znaleźli się w sklepie. W tym samym momencie sięgnęli po koszyk i jego dłoń wylądowała na dłoni Cat. Tym razem nie uciekła ani nie zasłoniła się za swoimi włosami. Spojrzała na Andersa i uśmiechnęła się, a następnie ruszyła między półki. Dziewczyna pakowała do koszyka różne produkty, a Fannemel cierpliwie za nią chodził.
- Możemy iść do kasy - stwierdziła, wkładając do koszyka paczkę makaronu spaghetti. Podeszli do kasy, przy której była najmniejsza kolejka. Blondyn wyjął wszystkie produkty na taśmę, a Cat w tym czasie bawiła się zapięciem od bluzy. Chciałaby wiedzieć, dlaczego tak reaguje. Przecież to tylko Anders, były chłopak jej siostry. Zna go zdecydowanie za krótko, by cokolwiek stwierdzić, a poza tym nikt nigdy jej się nie podobał jakoś szczególnie. Kolejka się zmniejszyła. Anders pakował wszystko do reklamówki, a dziewczyna chciała zapłacić.
- Ja zapłacę - rzekł.
- Niby dlaczego?
- Bo mogę.
- Anders, błagam.
- Nie dyskutuj ze mną, mała - uciął.
- Jesteś u mnie gościem, kochaniutki.  - stwierdziła. Niestety, Fannemel zdążył już zapłacić i zabrać zakupy ze sobą. Cat go dogoniła. - Jesteś nieznośny.
- Nawzajem.
- No dobra, następnym razem ja zapłacę.
- To będzie następny raz? - uśmiechnął się szeroko. Brunetka przeklęła w myślach.
- Może. - rzekła. - Mogłeś mi dać jedną siatkę, dałabym radę.
- To nie jest ciężkie, Cat. Nie takie rzeczy dźwigam.
- No fakt.
- Robimy spaghetti na kolację.
- Robimy, powiadasz? - uniosła jedną brew.
- Jeżeli jeszcze nie chcesz się mnie pozbyć, to tak, robimy. Twoja siostra nienawidziła gdy wchodziłem do kuchni, bo gotowałem lepiej od niej.
- No dobra, zobaczymy co potrafisz.
- Zakochasz się w mojej kuchni, obiecuję ci to - rzekł. Cat cały czas się uśmiechała i zastanawiała się, jakim cudem to przez ich głupią rozmowę.

Gdyby ktoś rano powiedział Catherine, że wieczorem będzie siedzieć w kuchni z Andersem Fannemelem i czekać na przygotowane przez niego spaghetti, to by się zaczęła śmiać.
A właśnie to robiła.
Celine wybyła z mieszkania i poszła do pracy, jak co wieczór. Może praca w barze na nocną zmianę nie byłaby fajna dla Cat, ale blondynka uwielbiała tam pracować. Dzięki temu miała kontakty niemal wszędzie. Brunetka sama się sobie dziwiła, gdyż siedziała na blacie obok pieca i rozmawiała w najlepsze z Fannemelem, a raczej śmiała się z jego opowieści na temat norweskich skoczków.
- No i ja sobie wchodzę do pokoju, a tam Hilde śpiewa "I will always love you" do prostownicy. Całe szczęście tak się wczuł, że nie zauważył jak się śmieję. Całe szczęście, że teraz już nie mieszkam z nim w pokoju, jak wyjeżdżamy na zawody.
- Przynajmniej macie się z kogo pośmiać, ja się użeram z moją kochaną wredotką Celine.
- Ale wysypiasz się w nocy, bo jej nie ma. A ja w hotelach nie mam warunków, bo Stjernen lunatykuje i puka w każde drzwi i śmieje się przez pół nocy. Chyba będziemy załatwiać dla niego klatkę, czy coś. - stwierdził i zamieszał sos, który grzał się w garnku. Wyłączył palnik na którym stał garnek z makaronem.
- Mogę odcedzić - powiedziała Cat i ubrała rękawice kuchenne.
- Okej - rzekł Anders. Brunetka wzięła naczynie i wlała zawartość na sitko. Następnie postawiła sitko na garnku, a później wyjęła dwa talerze. Uchyliła okno, gdyż w pomieszczeniu zrobiło się ciepło. Blondyn w tym czasie zdążył nałożyć posiłek i postawić na stole. Odsunął dziewczynie krzesło, a ona zastanawiała się jakim cudem ktoś tak dobrze wychowany był w jakimś tam związku z jej siostrą. O zmarłych powinno się nie mówić źle, ale Anna była wyjątkiem.
- Smacznego, kochaniutki.
- Nawzajem, mała. - Anders uśmiechnął się szeroko do Cat. Podobało mu się to, w jaki sposób mówi słowo kochaniutki. Dziewczyna zabrała się do jedzenia, a Fannemel ukradkiem ją obserwował. Fakt, była ładna, ale było też coś jeszcze. Nie malowała się jakoś bardzo, zauważył tylko tusz do rzęs. Nie przejmowała się wyglądem jak już zdążył zauważyć, miała kobiecą figurę i chyba nie miała manii na punkcie ekologicznego jedzenia jak jej siostra. Była totalnie normalna, co niesamowicie go pociągało. Nadal nie wiedział jak to się stało, że z praktycznie obcej osoby, Catherine zaczynała piąć się w górę listy osób, na których zależało blondynowi.
Cat czuła, że tej nocy nie będzie w stanie zasnąć. Czuła wewnętrzną radość przez tego chłopaka, co według niej nie było do końca normalne. Jednak nie mogła nic na to poradzić.

________________
Witam, witam :) Na początku chcę podziękować za wszystkie komentarze, nie spodziewałam się aż tylu pozytywnych! Oczywiście od razu z góry dziękuję za te, które znajdą się pod tym rozdziałem :) Staram się jak mogę, to opowiadanie to moje oczko w głowie. Rozdział miał być dłuższy, ale postanowiłam skończyć w tym momencie, a gdybym tak nie zrobiła to przez (chyba) dwa rozdziały Anders by się w ogóle nie pojawił. Poza tym w przyszłym rozdziale planuję coś ciekawego i mogłabym się w końcu zamknąć bo wszystko zepsuję. Jak myślicie co się wydarzy? :D
Chyba dorosłam.
PS. Cass, małpo, kocham Cię <3
I ciebie panno W. też. Tak, do Ciebie mówię, jaraj się.

sobota, 29 marca 2014

Rozdział 1

Po całym tygodniu spędzonym w Lillehammer Cat musiała wracać do Oslo. Nie cieszyła się z tego powodu, gdyż praca w małej kawiarni podczas wysokich temperatur była męcząca, a biorąc pod uwagę, że jest koniec czerwca - do stolicy Norwegii przybywa coraz więcej turystów. Czasem udało się jej porozmawiać z Andersem, jednakże przez sprawy związane z pogrzebem siostry nie miała zbyt dużo czasu. Brunetka była tak pochłonięta nauką przez ostatnie 6 lat, ze nie zauważyła jak zmieniła się jej rodzina. Rodzice żyją w separacji od pięciu lat, a wszystko za sprawą młodszej z córek. Po przeprowadzce starszej siostry zaczęła się zmieniać. Z pilnej uczennicy stała się osoba, która nie przejmuje się stopniami. Gdy rodzice postanowili ją wysłać do prywatnej szkoły, zaczęła zwracać uwagę na wygląd zewnętrzny. Jej waga znacznie spadła, co odbiło się na jej zdrowiu. Niestety, Catherine nie wiedziała o większości faktów z życia jej rodziny. Dowiedziała się dopiero teraz. Może to i lepiej? - pomyślała. - Co ja bym zmieniła? Anna była najbardziej upartą osobą pod Słońcem. Logiczne więc było, że nie posłuchałaby żadnej rady starszej siostry, która przecież ją zostawiła. Dziewczyna przebywała w swoim starym pokoju, w którym nic się nie zmieniło od kilku lat. Cat wyjęła swoją torbę sportową, do której włożyła rzeczy starannie ułożone na łóżku. Zapięła torbę i powędrowała w stronę biurka, na którym stały jej stare zdjęcie z siostrą. Największe zdjęcie, jej ulubione, przedstawiało siedmioletnią brunetkę stojącą obok wózka, w którym siedziała mała Anna. Wzięła ramkę do ręki i włożyła zdjęcie do torby, którą zamknęła. Wtedy ktoś zapukał do jej pokoju.
- Otwarte - rzekła. Myślała, że to mama, lub ktoś z rodziny. Zdziwiła się, gdy usłyszała głos blondyna.
- Miałem nadzieję, że jeszcze nie wyjechałaś. Chciałem porozmawiać.
- Jeszcze nie wyjeżdżam. Pociąg mam o dwudziestej.
- Uf, mam szczęście. Dasz się wyciągnąć na kawę? - zapytał.
- Z przyjemnością się stąd wyrwę. Wiesz, irytują mnie te ciągłe pytania typu "jak się trzymasz?" ile można? No dobra, nie każdemu umiera siostra z dnia na dzień, okej, ale wiedziałam, że ma guza.  - rzekła, wychodząc z pokoju.
- Rozumiem Cię. Od kilku dni przechodzę przez to samo. Nikt nie wie, że pokłóciliśmy się 2 tygodnie temu.
- Gdzie się wybieracie? - zapytała Lea, mama Catherine. Przez wydarzenia ostatnich dni wyglądała źle, co zmartwiło dziewczynę.
- Zabieram Catherine na kawę, jeżeli mogę - uśmiechnął się blondyn - chcemy porozmawiać.
- Oczywiście, idźcie dzieci. Dziękuję, Anders.
- Na prawdę nie ma za co, pani Keinberger. Do widzenia. - powiedział. Otworzył drzwi brunetce i ją przepuścił. Cat mimowolnie się uśmiechnęła. Jednak istnieją jeszcze prawdziwi mężczyźni, a już w to wątpiłam. - pomyślała. Teraz była zazdrosna o to, że Anna miała takiego chłopaka. Ona nigdy nie miała szczęścia do facetów... Może dlatego, że żadnego nie miałaś, Cat. Nie bądź aspołeczna. - przeszło jej przez myśl.
- Catherine, idziemy do tej małej kawiarni dwie ulice dalej, czy wolisz wybrać się do centrum? - zapytał Anders.
- Oczywiście, że wolę tą małą kawiarnię. Nie lubię tłoku w centrum.
- Anna na sto procent była twoją rodzoną siostrą, czy adoptowana? Niemożliwe, że tak się od niej różnisz. Ona by wybrała centrum. - stwierdził.
- A jednak. Odziedziczyłam charakter po mamie i babci, a Anna była taka jak siostra mojej mamy - Maren. Ciotka wyprowadziła się do Hiszpanii i zapomniała o rodzinie. Była wredna, zazdrosna o swoją własną siostrę. Nikt nic nie wie, nie kontaktuje się z nikim. Podejrzewam, że moja siostra zrobiłaby tak samo.
- Coś o tym wspominała. Nie chcę jej oczerniać, ale nie pomyślała nawet o mnie. Powiedziała, że skończy szkołę i wyjedzie. Choroba pokrzyżowała jej plany.
- Jakim cudem wy zostaliście parą? Nie wyglądasz na kogoś, kto by chciał żyć z taką osobą.
- Anna była bardzo władcza. Przyjaźniła się z moją kuzynką, nie mogłem się nie zgodzić. Z czasem przestało mi na niej zależeć. Spotykaliśmy się tylko wtedy, gdy ona tego chciała. Oczywiście przez to, że jestem sportowcem, nie widywaliśmy się za często. Robiła mi straszne wyrzuty, nie odzywała się. Czasem musiałem rezygnować z treningów, a Alex tylko się irytował.
- Wiesz co jest najgorsze? Czuję, jakby Anna wcale nie była moją siostrą. - rzekła. Anders po raz kolejny otworzył przed dziewczyną drzwi. Zajęła stolik dwuosobowy w tyle lokalu. Chwilę później na  fotel na przeciwko niej usiadł blondyn. Podał dziewczynie menu, oprawione w miękką, beżową skórę. Cat otwarła na stronie z mrożoną kawą. Wybrała waniliowe Latte z bitą śmietaną, jej ulubione. Do tego jeszcze deser, Malinowe Tiramisu - zmiksowane maliny z bitą śmietaną na wierzchu.
- Co zamawiasz? - zapytał chłopak.
- Waniliowe Latte z bitą śmietaną i Malinowe Tiramisu, a ty?
- Nie chcę nic mówić, ale biorę to samo. - uśmiechnął się. - Idę zamówić. - stwierdził i skierował się w stronę kasy. Catherine rozejrzała się po pomieszczeniu. Była tutaj dokładnie rok temu, razem ze swoją przyjaciółką z czasów gimnazjum. Kawiarnia się zmieniła, wtedy każda ściana była w innym kolorze, krzesła i stoły również były z kolorowego plastiku. Teraz ściany były jasnobrązowe, stoły z ciemnego drewna, a duże fotele były obite brązową skórą. Ten wystrój zdecydowanie bardziej pasował do tego typu lokalu. Dziewczyna zastanawiała się, czy nie wrócić do domu rodzinnego na wakacje. Ma odłożone wystarczającą ilość pieniędzy, by utrzymać przez kilka miesięcy w stolicy, a przydałoby się jej kilka tygodni wytchnienia. Brunetka nie zauważyła, że Fannemel wrócił i zajął swoje miejsce. - O czym myślisz? - zapytał. Catherine spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie wakacji. Dawno nie miałam wolnego od życia,a teraz chyba by się przydało.
- Myślę, że to dobry pomysł. Może to dziwne, ale coś we mnie chce cię lepiej poznać, dzięki temu będzie na to czas. - rzekł. Cat czuła, że się rumieni. Stara, żaden facet nie chciał cię lepiej poznać, a Anders chce. Czujesz to? - powiedział jej głos wewnętrzny.
- I tak muszę wrócić do Oslo. Muszę zdać ostatni egzamin i zwolnić się z pracy. Powinnam wrócić w połowie przyszłego tygodnia, albo na weekend. - stwierdziła. W tym czasie kelnerka przyniosła ich zamówienie. Uśmiechnęła się do Andersa, na co Cat przewróciła oczami tak, by dziewczyna nie zauważyła. Poprawiła włosy i odeszła w stronę zaplecza. - Masz branie. - zaśmiała się brunetka.
- Na pewno nie mniejsze niż ty - stwierdził chłopak.
- A przestań, w moim przypadku nie istnieje coś takiego. Chyba nie mam feromonów.
- Dziwne, bo chyba czuję twojego feromona, czy coś.
- Nie gadaj głupot, blondasku.
- Sama zaczęłaś, mała.
- Tylko nie mała! - oburzyła się Catherine. Nie była aż tak niska, miała metr pięćdziesiąt osiem wzrostu, znała dużo dziewczyn, które były niższe od niej.
- No okej, jak chcesz. Opowiedz mi coś o sobie. Anna rzadko o tobie mówiła cokolwiek.
- Mam dwadzieścia dwa lata, od sześciu lat mieszkam w Oslo. Uczęszczałam tam do liceum, a teraz studiuję psychologię i dziennikarstwo. Oprócz tego pracuję w małej kawiarni. Mieszkam z moją przyjaciółką, Celine. Jestem nieśmiała i zawsze podróżuję z słuchawkami w uszach, żeby przypadkiem ktoś się do mnie nie odezwał.
- Jesteś nieśmiała i chcesz zostać psychologiem?
- Tak. Ten kierunek dużo mi pomógł. Gdyby ta... sytuacja wydarzyła się rok temu, to w życiu bym nie siedziała tutaj z tobą, tylko była już w Oslo. Zmieniłam się... chyba na lepsze. No, ale tyle informacji o mnie ci wystarczy. Jestem nudna. Teraz twoja kolej.
- Ja jestem nudny jak coś. Jestem skoczkiem narciarskim, mam dwadzieścia trzy lata. Skaczę, wracam do domu i tak w kółko.
- Nie męczy cię to? Nie chciałbyś, no wiesz, ustatkować się czy coś?
- Może bym chciał. W sumie to mam jeszcze czas. Poza tym ciężko będzie znaleźć odpowiednią kandydatkę... chyba.
- Z tym nie będzie problemu, kochaniutki.
- Kochaniutki? Czy ja się przesłyszałem, czy ty mnie nazwałaś kochaniutki? - zapytał, z szerokim uśmiechem na ustach. Następnym razem trzymaj język za zębami, mała. - powiedział jej wewnętrzny głos - Coś ostatnio często muszę się odzywać, mała. 
- Przepraszam. Stary chyba nie będzie zbyt odpowiednim określeniem, prawda?
- Nie musisz przepraszać, całkiem miło jest usłyszeć kochaniutki z twoich ust, wiesz?
- Miło mi. - rzekła, nabierając na łyżeczkę malinowego deseru. Tego jej było trzeba. Maliny to jej ulubione owoce. A jak wrócę do Oslo, to zrobię mu placek malinowy. - pomyślała. - Chwila, zrobię sobie i Celine. Anders sobie poczeka.
-
Cat, spokojnie. Mam swoją porcję. Nie chcę żebyś mi się zakrztusiła. - powiedział. Wtedy spojrzała mu w oczy. Cholera.
- Zdążyłbyś mnie uratować.
- A jeśli nie? - uniósł jedną brew do góry.
- Wtedy będę cię nawiedzać i straszyć w nocy, a tego chyba nie chcesz.
- A jeżeli chcę?
- A ja nie chcę się zakrztusić malinami. - rzekła i oblizała łyżeczkę, którą odłożyła na spodek. - Nie patrz tak na mnie, bo zaraz się speszę i wyjdę.
- A ja pójdę za tobą, co wtedy zrobisz?
- No dobra, to w takim razie nie wyjdę. - uśmiechnęła się. Całkiem zapomniała, że wieczorem ma wracać do Oslo. Wyjęła telefon z kieszeni  dżinsowych rybaczek. Spojrzała na ekran. Była już osiemnasta trzydzieści osiem. - Przepraszam, ale będę musiała się już zbierać. - rzekła.
- Szkoda. Mogę cię odwieźć na dworzec? - zapytał.
- Jeżeli chcesz, to jasne, możesz. - powiedziała. Zauważyła, że blondyn się ożywił. Niechętnie wstała z fotela i z tylnej kieszeni wyjęła banknot, by zapłacić.
- O nie, kochaniutka, ja zapraszałem, ja płacę. - stwierdził.
- Ale ja się zgodziłam, to mogę zapłacić za siebie.
- Ze mną nie wygrasz - powiedział i zostawił swoje pieniądze w specjalnej zakładce. A Catherine intensywnie myślała. Za dużo wydarzeń jak na cztery dni - stwierdziła. Blondyn otworzył przed nią drzwi i po raz kolejny puścił ją pierwszą. Uśmiechnął się nieziemsko, gdy przechodziła obok niego. Dziewczyna zgarbiła się, a włosy zakryły jej twarz. - Zaczekaj - powiedział. Stanął przed brunetką, dzieliło ich tylko kilkadziesiąt centymetrów. Uniósł jej brodę w górę tak, aby na niego spojrzała, a następnie odgarnął jej włosy z twarzy. - Tak lepiej. - uśmiechnął się, a ona chciała zapaść się pod ziemię. Jej serce zwariowało, gdy spojrzeli sobie w oczy. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Czuła się źle, że chyba spodobał jej się chłopak jej zmarłej siostry. Już odczuwała lekkie wyrzuty sumienia, ale nic na to nie poradzi. Przecież Anny już nie ma. Gdy stanęli pod drzwiami rodzinnego domu dziewczyny, Catherine poczuła ulgę. Gdy stanął przed nią, po raz kolejny tak blisko, znowu było jej gorzej. Muszę popracować nad sobą - stwierdziła w myślach.
- To ten... - zaczęła.
- Wystarczy, jeżeli przyjadę o dziewiętnastej dwadzieścia? - zapytał.
- Tak. To do zobaczenia. - uśmiechnęła się, a blondyn odwzajemnił uśmiech.
- Do zobaczenia. - powiedział. Catherine weszła do domu. Przecież to byłoby podejrzane, gdybym stała i czekała aż zniknie za horyzontem. - pomyślała. Szybko przemknęła po schodach i przez korytarz. Zamknęła drzwi od swojego pokoju i oparła się o nie. Przymknęła powieki i zaczęła oddychać spokojniej. Wtedy przypomniał się jej uśmiech Andersa. Kochaniutki. Sama nie wie jak to się stało, że umie z nim normalnie rozmawiać. Wystarczyło, że jakiś chłopak uśmiechnął się do niej idąc chodnikiem, a ona zaraz peszyła się i odwracała wzrok. Może tak miało być? Może dopiero teraz, po spotkaniu z Andersem miała nabrać odwagi do facetów? A może tylko przy nim miała się nie wstydzić? Otworzyła oczy i poczuła, że się uśmiecha sama do siebie. Nigdy nie czuła się tak, jak teraz. Po raz kolejny tego samego dnia zaczęły dręczyć ją wyrzuty sumienia. Przecież cztery dni temu zmarła jej siostra, a ona od kilku minut bez przerwy myśli o niebieskookim blondynie, z którym rozmawiała raptem godzinę.  Tylko, że to samo przyszło. Usiadła na podłodze, dalej opierając się o drzwi. Wpatrywała się w punkt na przeciwległej ścianie i starała się opanować myśli. Gdy częściowo wyparła skoczka ze swoich myśli, wstała i przebrała się w wygodniejsze ubrania - czarne legginsy i luźną, niebieską koszulkę z logo Supermana. Dżinsowe rybaczki oraz czarną koszulkę zwinęła w rulon i włożyła do torby, którą zapięła na zamek. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi.
- Otwarte - powiedziała. W drzwiach ujrzała Andersa, po raz kolejny dzisiaj.
- Gotowa? - zapytał, wchodząc do pokoju.
- Tak, możemy jechać.
- Zabiorę ci torbę.
- Przecież poradzę sobie, Anders.
- Jak facet mówi, że ci pomoże, to zrobi to czy tego chcesz, czy nie. - stwierdził. Podniósł torbę brunetki i ruszył za nią. Szedł wolniej, gdyż zauważył, że żegna się z panią Keinberger.
- Mamo, przyjadę na wakacje. Do zobaczenia za tydzień - rzekła i przytuliła się do matki.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, Cat. Do zobaczenia.
- Do widzenia pani Keinberger. - powiedział.
- Do widzenia, Anders. Dziękuję.
- Nie ma za co. - powiedział i wyszedł z domu. Brunetka już siedziała w jego samochodzie. Uśmiechnął się do siebie. Położył torbę na tylnej kanapie, a sam usiadł za kierownicą. Odpalił silnik  i ruszył w stronę dworca. Ani Anders, ani Catherine się nie odzywali. Ona walczyła ze swoimi myślami, a on starał się skoncentrować na drodze. Dokładnie po dwudziestu minutach znaleźli się na dworcu. Tym razem skoczek zdążył otworzyć dziewczynie drzwi, a następnie zabrał jej bagaż. Brunetka ruszyła w stronę peronu, gdyż bilet zakupiła wcześniej. Urzekła go ta dziewczyna. Była uparta na swój sposób. Co prawda przez tą krótką i dziwnie rozpoczętą znajomość dowiedział się o niej co nieco.
- Mój pociąg już stoi. - rzekła, błądząc wzrokiem po peronie. Podał dziewczynie torbę i zdjął z siebie czarną bluzę.
- Masz, będzie ci zimno.
- Mam swoje rzeczy. - stwiedziła.
- Trudno, nie będziemy dyskutować - uśmiechnął się. Chciała być poważna, jednak również się uśmiechnęła. Ubrała na siebie bluzę Andersa, którą dobrze zagrzał, co ją ucieszyło. Przybliżył się do niej, co spowodowało, że Cat miała szybszy puls. Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Brunetka mogła stwierdzić, że ma ładne perfumy, które na pewno do tanich nie należały. Było jej dobrze w jego ramionach, ale musiała to brzerwać.
- Muszę iść. Dziękuję za wszystko. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia, Catherine. - rzekł. Skierowała się do drzwi jednego z wagonów. Zajęła wolne miejsce przy oknie, przodem do kierunku jazdy. Usiadła wygodnie i zobaczyła, że blondyn nadal stoi na peronie. Usłyszała gwizdek, a chwilę później pociąg zaczął ruszać. Pomachała skoczkowi i uśmiechnęła się. A on żałował, że zapomniał zapytać ją o numer telefonu. Jesteś idiotą, Anders. - stwierdził w myślach.

_________
Stwierdziłam, że nie zasnę, dopóki nie napiszę rozdziału. No i napisałam :) O dziwo mi się podoba, co jest do mnie niepodobne. Już kocham Catherine i Andersa całym swoim sercem. Mam nadzieję, że to nie tylko moje zdanie :)
Dziękuję za wszyskie komentarze, nie spodziewałam się aż tylu czytelniczek ;)
Oczywiście z góry dziękuję za komentarze pod tym rozdziałem :)
Pozdrawiam serdecznie.

poniedziałek, 24 marca 2014

Prolog.

Siedziała na plastikowym krześle przed salą operacyjną. Ogrzewała skostniałe dłonie o papierowy kubek z kawą bez cukru. Czuła się strasznie. Jej młodsza siostra Anna właśnie miała operację. Wiedziała, że siostra ma guza mózgu, ale nie sądziła, że aż tak szybko będzie konieczna interwencja chirurgiczna. Gdy tylko dostała wiadomość od mamy, że Annę zabrała karetka, wsiadła w pociąg z Oslo do Lillehammer. Czuła się źle z tym, że od sześciu lat nie mieszkała w domu rodzinnym. Dostała się do liceum w stolicy, dlatego przeprowadziła się tam. Jej relacje z siostrą były specyficzne, jak to rodzeństwo. Anna była młodsza od Cat, miała 18 lat. Niby mała różnica, ale przed sześcioma laty była wyraźnie zauważalna. Wtedy były nierozłączne. Co prawda ta młodsza była odważniejsza, bardziej otwarta na innych. Catherine była spokojna, cicha i skromna, jednakże gdy było trzeba to umiała pokazać pazurki. A teraz spędza noc na szpitalnym korytarzu, trzęsie się z zimna, mimo tego, że jest czerwiec, i co chwilę ociera łzy. Czy była złą siostrą? Nigdy nie zaprosiła Anny do siebie do mieszkania. Odwiedziła ją tylko raz rok temu, podczas konkursu Pucharu Świata w Oslo. Pamiętała, że była wtedy ze swoim chłopakiem, jakimś skoczkiem, ale nigdy nie miała pamięci do nazwisk, szczególnie że nie interesowała się tym sportem. Z minuty na minutę czuła się coraz gorzej. Przeczuwała, że z Anną nie jest dobrze, do tego doszły wyrzuty sumienia. Nauka całkowicie ją pochłaniała. Chciała przejść się na niższe piętro po kolejną dawkę espresso, ale otworzyły się drzwi prowadzące do sali operacyjnej. Usiadła, gdyż czekała na najgorsze.
- Panna Keinberger? - zapytał lekarz. - Jestem doktor Johanson. Niestety nie udało się uratować pani siostry, gdyż nie podjęła się wcześniejszego leczenia. Przykro mi.
- Ale... moja Anna? Przepraszam, co? Jak to nie podjęła się leczenia? Brała leki garściami.
- Owszem. Miały one zahamować wzrost guza, jednak operacja miała być przeprowadzona pół roku temu, na co Anna nie wyraziła zgody.
- Rozumiem. Dziękuję - wyszeptała i skierowała się w stronę schodów. Na zakręcie wpadła w kogoś. Owy ktoś przytrzymał ją, aby nie upadła.
- Zaraz... Catherine, tak? - zapytał. Spojrzała na niego. To on, chłopak Anny. Jak ona ma mu to powiedzieć?
- Anders... ona nie żyje. - rzekła. Wtuliła się w chłopaka i rozpłakała się. Niby był dla niej obcy, ale w tym momencie stał się dla niej kimś bliskim. Teraz musi powiadomić rodzinę, co będzie bardzo trudne. - Wiedziałeś, że nie podjęła się leczenia? - zapytała.
- Ja nawet nie wiedziałem, że jest chora. Nigdy nic mi nie mówiła. - stwierdził. Widziała, że jego oczy są smutne. Dalej trzymał ją w swoich ramionach. - Cśś, nie płacz. Twoja siostra wcale nie była taka idealna.
- Jak to nie? Była mądra, miała dużo przyjaciół, ciebie, wszyscy ją chwalili. Ja tylko spędzam życie z nosem w podręcznikach.
- Widzę, że jednak nie znałaś Anny.
- Tak, byłam złą siostrą. Teraz tego żałuję. Może opowiesz mi o niej? - zapytała. Wtedy nie wiedziała, jak bardzo to zmieni ich życie.
______
Początki bywają trudne, a nawet bardzo. Przybyłam z krótkim prologiem, aczkolwiek nie mógłby być dłuższy. Mam nadzieję, że komuś ta historia przypadnie do gustu :)
Pozdrawiam serdecznie i liczę na szczere opinie co do początku.