TY KROWO GDZIE JEST TO MASŁO ORZECHOWE?!
Brunetka uśmiechnęła się pod nosem. Ostatni słoik masła był schowany w jej torbie. Dobrze wiedziała, że blondynka rano wyżerała pół słoika na śniadanie, a chciała się jakoś odwdzięczyć za to podglądanie, gdy odprowadzała Andersa. Odpisała przyjaciółce:
Ups, zabrałam. Wybacz, musisz skoczyć do sklepu jeżeli chcesz się najeść, kochanie :*
Czasami były dla siebie wredne i złośliwe, oczywiście tylko na żarty. Catherine wiedziała, że Celine będzie wkurzona na nią chodząc głodna przez jakiś czas, dopóki się nie wybierze do sklepu. Na szczęście nie będzie się na niej wyżywać, chyba. Zawsze może wsiąść w kolejny pociąg do Lillehammer i jej dokuczać. Cat ponownie poczuła wibracje telefonu.
NIENAWIDZĘ CIĘ! Wiesz jak okropnie wyglądam? Jestem głodna i muszę iść do sklepu, a jest tak daleko! I tak zostaniesz starą panną, kochanie, Andersa masłem orzechowym nie przekupisz :*
Brunetka przewróciła oczami. Co Celine ma z tym Fannemelem? Cat zaczynało to powoli irytować, bo fakt, że skoczek był w Oslo i ją odwiedził nic nie znaczy. Ona równie dobrze mogłaby to zrobić będąc w Lillehammer. Ponownie odpisała blondynce na wiadomość:
Ty też zostaniesz, będziemy miały 72 koty, stara. Trochę ruchu dobrze Ci zrobi przed kolejną porcją Twojej ukochanej bomby kalorycznej, grubasku. Też Cię kocham!
Nacisnęła ikonkę z napisem wyślij i włożyła telefon do kieszeni swoich dżinsowych szortów. Czuła narastającą wewnętrzną radość, sama dokładnie nie wiedziała co ją powodowało.
*
- Catherine - powiedziała brunetka.
Zeskoczyła z ostatniego stopnia, podczas wysiadania z pociągu i jej niebieskie trampki marki Converse dotknęły asfaltu na peronie. Kilka metrów dalej ujrzała Fannemela i Toma Hilde, który stał na ławce i opierał się łokciem o głowę Andersa. Młodszy ze skoczków ruszył gwałtownie w stronę dziewczyny przez co Tom spadł z ławki i wylądował na asfalcie z telemarkiem, śmiejąc się przy tym zaraźliwym śmiechem.
- Wybacz za tego idiotę za mną, musiałem go ze sobą zabrać bo jedziemy na trening. Przykro mi, jedziesz z nami - wyszczerzył się.
- Anders! To jest twoja laska?! - wrzasnął Hilde, a Cat przewróciła oczami.
- Nie idioto, to jest Catherine, siostra Anny. Przyjechała na urlop do Lillehammer, a ja postanowiłem, że przyyjadę po nią na dworzec, mówiłem ci już.
- Gdzie moje maniery! Tom jestem - podał brunetce dłoń.
- Wybacz za tego idiotę za mną, musiałem go ze sobą zabrać bo jedziemy na trening. Przykro mi, jedziesz z nami - wyszczerzył się.
- Anders! To jest twoja laska?! - wrzasnął Hilde, a Cat przewróciła oczami.
- Nie idioto, to jest Catherine, siostra Anny. Przyjechała na urlop do Lillehammer, a ja postanowiłem, że przyyjadę po nią na dworzec, mówiłem ci już.
- Gdzie moje maniery! Tom jestem - podał brunetce dłoń.
- Nie masz przypadkiem ciężkiej torby? - zapytał Fannemel, zdejmując ją z ramienia dziewczyny.
- Daj spokój, mam w niej tylko kilka rzeczy, dam radę.
- Musisz być taka uparta, mała? - stwierdził Anders, a Tom zaczął się śmiać.
- Odezwał się ten wysoki, hahahaha!
- Tom, czy ty musisz się mnie czepiać bez przerwy? Byłbym wyższy od ciebie, gdyby Bóg mnie nie pokarał bratem bliźniakiem.
- Masz bliźniaka? - zdziwiła się Cat. Nigdy o tym nie mówił, a Catherine nie pytała o rodzinę.
- No jakiegoś tam mam, ale ja jestem ten bardziej przystojny. - stwierdził. Tom śmiał się głośno, trzymając się za brzuch, przez co brunetka również zaczęła się śmiać. Tylko Fannemel pozostał poważny. Zbliżali się do samochodu, a Tom przepadł przez wystającą płytkę chodnikową i wylądował na bruku. Teraz cała trójka płakała ze śmiechu przez niezdarność blondyna.
- Hilde, jak to jest, że ty umiesz skakać, skoro nawet na prostej drodze się wywracasz? - zapytał Anders, ocierając łzy. Po kilku minutach w końcu się uspokoili i mogli jechać na trening. Cat usiadła na tylnej kanapie, Tom zajął miejsce pasażera. Młodszy z blondynów uruchomił silnik i włączył się do ruchu, a starszy włączył radio, do którego włożył kartę pamięci. Kilka sekund później usłyszeli piosenkę AC/DC - Highway to Hell. Cała trójka zaczęła śpiewać, jednak Hilde robił to najgłośniej. Po skończonym utworze Catherine się ucieszyła, bo słuchanie blondyna było męczące. Niestety na jednej piosence nie zakończył swojego koncertu. Następnym utworem było Let it go z filmu Kraina Lodu. Anders i Cat się załamali gdy usłyszeli piski Toma, aż w końcu Fannemel nie wytrzymał i wyłączył urządzenie.
- Ej, co robisz! - zapiszczał Hilde. Brunetka zaczęła się zastanawiać czy on rzeczywiście jest facetem, zaśmiała się w myślach.
- Stary, Jennifer Lopez to ty nie będziesz - rzekł Fannemel. Starszy ze skoczków nie zareagował na ten komentarz i ponownie włączył radio. Tym razem z głośników popłynęło Bad Romance Lady GaGi. Catherine zauważyła skocznię, do której się zbliżali. Miała dość smętnego zawodzenia Hilde, więc ucieszył ją ten widok. Niecałe dwie minuty później Anders zatrzymał samochód na parkingu pod kompleksem skoczni Lysgardsbakken. Bunetka pierwsza wyskoczyła z samochodu i głęboko wciągnęła świeże powietrze. Skoczkowie wyjęli swoje torby z bagażnika i ruszyli za brunetką.
- Kuźwa, Cat! Ale masz zajebisty zderzak! - wrzasnął Hilde, patrząc na pośladki dziewczyny. Catherine zatrzymała się i odwróciła się w stronę blondynów. Starszy z nich wzrok miał utkwiony w miejscu, gdzie kilkanaście sekund temu znajdował się tyłek jego nowej znajomej.
- A ja już miałam powiedzieć, że jesteś nawet spoko - pokręciła głową. Cała trójka ruszyła w stronę skoczni.
*
- Może wybierzemy się jutro wieczorem na spacer? - zapytał blondyn. Cat nie wierzyła, że skoczek po raz kolejny chce się z nią spotkać. Uważała się za trochę nudną osobę, ale osoby które ją znały dłużej, takie jak Celine czy Max twierdziły co innego.
Anders zaparkował auto pod rodzinnym domem dziewczyny. Tom Hilde pojechał z kimś innym, więc mieli spokój bo nikt nie wył w samochodzie. Było kilka minut przed piętnastą, co oznaczało, że brunetka trafi akurat na obiad.
- Jasne, podejrzewam że i tak nie będę miała nic do roboty przez najbliższy czas - uśmiechnęła się.
- Pasuje ci osiemnasta?
- No pewnie. To do jutra - powiedziała, wysiadając z pojazdu.
- Do zobaczenia. - rzekł. Dziewczyna ruszyła w stronę drzwi i pomachała blondynowi, gdy w końcu odpalił silnik swojego samochodu. Cat zadzwoniła do drzwi i po chwili ujrzała swoją kuzynkę, Valentinę.
- Cat?
- Val?
- Co ty tutaj robisz? - powiedziały równocześnie, padając sobie w ramiona. Były do siebie podobne, zarówno fizycznie jak i z charakteru. Często brano je za siostry. Catherine zostawiła torbę w przedpokoju i weszły do kuchni.
- Twoja mama wróci o osiemnastej. Zdecydowałam się wrócić na stałe, Los Angeles mnie nie chciało. Może i kocham aktorstwo, ale z moim charakterem się nigdzie nie dostanę. L.A to piękne miasto, jednakże dusiłam się tamtejszym życiem, to nie dla mnie. Kocham Norwegię i tutaj chcę żyć.
- Porzuciłaś marzenia o byciu aktorką? - zapytała zdziwiona brunetka. Pamiętała jak czteroletnia Valentina powiedziała, że będzie wielką gwiazdą i zawsze to powtarzała. Nie sądziła, że kiedykolwiek zmieni zdanie.
- Tak. Chyba dorosłam, szkoda tylko, że dopiero teraz. Wybieram się na dziennikarstwo, pójdę w twoje ślady.
- Będziesz studiować w Oslo?
- Najprawdopodobniej tak.
- To świetnie! Masz już mieszkanie?
- Jeszcze nie. Wszystkie, które znalazłam, są w luksusowych apartamentowcach. Nie bardzo mnie na takie stać.
- U mnie w bloku są wolne mieszkania, nawet na naszym piętrze. Tanie jak na Oslo, więc jak będziesz zdecydowana to dam ci namiary - uśmiechnęła się.
- To super, rzadko bywam w Oslo, a wy z Celine już tam trochę mieszkacie, więc fajnie by było mieszkać koło siebie.
- Cholera! Miałam zadzwonić do tej wariatki, że już dojechałam. No nic, niech się trochę pomartwi.
- Pewnie jesteś zmęczona, co?
- Trochę, ale nie przeszkadza mi to.
- To dobrze, mam kilka pytań - uśmiechnęła się porozumiewawczo.
- Co masz na myśli?
- Kim jest ten słodki blondynek, który cię odwiózł?
- Anders?
- Ja nie wiem, ciebie się pytam.
- A, to nikt.
- Jasne, jasne! Nie wierzę ci.
- No dobra! Opowiem ci, ale najpierw się przebiorę, zejdę do ciebie za chwilę, okej? - rzekła i wzięła swoją torbę do ręki.
- Okej, okej. Kawa? - zapytała, szczerząc się od ucha do ucha.
- Jasne. To ja lecę na górę. - weszła na schody i skręciła w lewo, gdzie był jej pokój. Rzuciła torbę na łóżko i rozpięła ją, a następnie wyrzuciła całą jej zawartość na łóżko. Wybrała zwykły, biały T-Shirt z dekoltem w serek i dżinsowe szorty. Zeszła do kuchni, gdzie jej kuzynka kroiła ciasto z malinami i bitą śmietaną. - No nie - zaśmiała się - będę gruba.
- A przestań, raz można. No, opowiadaj.
- No ale o czym tu opowiadać? Anders to tylko znajomy. - rzekła i usiadła na krześle.
- Ha! Nie wierzę ci. Opowiadaj.
- Poznałam go w szpitalu. Wpadłam na niego, gdy... po śmierci Anny, wychodziłam ze szpitala. No i jakoś tak wyszło, że no... nie wiem. Spotkaliśmy się kilka razy. Był nawet u mnie w Oslo. Nic szczególnego.
- Jasne jasne, mnie nie oszukasz, kochaniutka! - powiedziała, a Cat uśmiechnęła się do siebie na słowo "kochaniutka".
- No dobra! Fajny jest i w ogóle, no ale to były chłopak Anny. Ja nie wiem, czy mogę. Fakt, rozstali się, no ale nie wiem.
- Daj spokój, rozeszli się. Kiedy się znowu spotykacie?
- No jutro, na spacer idziemy.
- I ty siedzisz spokojna? Stara, idziemy na zakupy, już! - wrzasnęła i wstała z krzesła. Cat nie przepadała za chodzeniem po sklepach, ale zgodziła się. Raz na jakiś czas można. Obie zostawiły nietknięte ciasto i schodami weszły na górę. - Za pięć minut na dole - zarządziła Val i każda rozeszła się do swojego pokoju.
__________________________________
No to ten.
Proszę państwa, to coś wyżej, podobno czwarty rozdział, powstawało od kwietnia. Niedawno sobie przypomniałam jak bardzo kocham tą dwójkę, nie mogłam tego tak zostawić. Można powiedzieć, że wróciłam, tym razem już nie zostawię Andersa i Cat.
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze mnie pamięta :)